niedziela, 30 września 2012

Rozdział XXV



            Minęło już kilka dni odkąd śmierć dopadła Blaise'a Zabini'ego. Dyrektor powiedział całej szkole że, w Hogwarcie są młodzi śmierciożercy  i to zapewne oni zabili. A zdecydowana większość w to uwierzyła. Niektórzy podejrzewali że to ktoś inny dopuścił się tego czynu. Bo przecież nawet jeśli im tego nie udowodniono, za młodych śmierciożerców uważano siostry Riddle, Malfoy’a i Lestrange, ale niektórzy wiedzieli że przyjaciela by nie zabili. Więc tajemnica śmierci ślizgona pozostała nierozwiązana. W Pokoju Wspólnym Slytherinu panowała ponura atmosfera. Ślizgon był wartościowym człowiekiem i miał duże uznanie wśród członków swego domu. Niemal wszystkim było szkoda że, on już nie żyje. Najgorzej, co było do przewidzenia  przyjęła to paczka. Nie byli już sobą. Śmierć przyjaciela bardzo ich dotknęła. Nie potrafili śmiać się jak dawniej, kiedyś zachowywali się najgłośniej w całym Pokoju Wspólnym, a teraz stali się jednymi z najcichszych osób. Nie wiele rozmawiali. Zaniechali też wkurzanie Mcgonagall. Stali się po prostu innymi ludźmi. Oczywiście do czasu…
                                                 *

            Mroźny luty powili przerodził się w  wiosenny, ciepły kwiecień. Minęły już prawie trzy miesiące od śmierci Blaise'a Zabini'ego. Oficjalnie nadal nie znaleziono zabójcy. Jednak paczka wiedziała kto dopuścił się tego czynu. Ron Weasley wyraźnie dał im to do zrozumienia w jednej z ich kłótni.

- …Ty Szma*o ! Chcesz skończyć jak ten zdrajca ?
- Grozisz jej Weasley ? Nie radzę.
-Lepiej zamknij swój parszywy ryj, Lestrange. Oboje możecie skończyć jak Zabini… - wtedy przyjaciele mieli stu procentową pewność co do tego kto odebrał im przyjaciela.

Jednak Smok, Ostra, Chińczyk, Gangsta, Czarny i Chuda powoli wracali do siebie. Co raz częściej było widać ich wesołych, z uśmiechami na twarzy...  Bywały takie chwile że nawet Wieprzlej nie potrafił zepsuć ich humoru. A teraz planowali kolejną potyczkę słowną z Mcgonagall, bo jak twierdzi Severus ostatnio „narzekała” że, ma taki spokój na lekcjach szóstej klasy.

                                      *
- Proszę. O to wasze testy. Postarajcie się to być może zasłużycie na wybitny – powiedziała Mcgonagall.
- Niech pani przestanie gadać głupoty. – odezwał się David – Ja to dostanę najwyżej zadowalający, bo w wybitny to moja matka nie uwierzy. – powiedział z wyszczerzem na twarzy, a klasa zachichotała.
- Lestrange przestań rozmawiać – warknęła nauczycielka
- A jak pani rozmawia to jest dobrze ? – odpyskował
- Ale mnie to przynajmniej ktoś słucha – odparła
- To pani tak myśli
- Dość Lestrange
- Chciałaby pani. - prychnął
- Riddle ! A ty z czego się śmiejesz ! ? – krzyknęła nauczycielka, bo to właśnie Hermiona chichotała najgłośniej z całej klasy. Przez to nawet nie mogła wydusić słowa by odpowiedzieć.
- Jak nie przestaniesz to zaraz skończysz pisać ten test i wstawię ci Trolla. A ty pójdziesz do odpowiedzi. – warknęła zdenerwowana.
- Przykro mi bardzo pani profesor, – odezwał się Dracon – Hermiona nie może zeznawać bez adwokata. – ci którzy wiedzieli o kim mowa zaczęli się jeszcze bardziej śmiać niemal tarzając się po podłodze.
- Po pierwsze to ty się Malfoy lepiej nie odzywaj nie pytany. – mówiła wyliczając na palcach – Po drugie – wyliczała dalej – minus pięćdziesiąt punktów dla Slytherinu – na co ślizgoni jęknęli, nawet ci tymczasowi – a po trzecie, co to jest ten adwokat czy jak to szło. – ale jak pokazała trzeci palec przy wyliczaniu to większość klasy się zaśmiała. A że, nauczycielka była obok ławki gdzie siedział Dracon, ten do niej powiedział, powstrzymując się od śmiechu.
- Niech mi tu pani fucka nie pokazuje – a ślizgoni i nie tylko oni coraz bardziej się śmiali
- Że co ? – zapytała zdezorientowana, jednak nie dostała odpowiedzi bo wszyscy tak się śmiali że nie mogli wydusić z siebie ani słowa.

                                              *

- Dracon’ie – usłyszał głos za sobą
- Tak ? – zapytał, widząc nauczycielkę OPCMu
- Dostałam wiadomość od Athy. Wyruszasz jutro po kolejną część Kryształu Ciemności. Przyjdź po lekcjach.
- Cholera – mruknął, jednak nie okazał że się boi, żadnych uczuć.

                                           *

- Mam nowe informacje – powiedział Ronald Weasley do dyrektora.
- Więc słucham – powiedział z zaciekawieniem
- Jedna z ślizgonek z piątego roku jest po naszej stronie. Wie że, chcę pozbyć się sióstr Riddle. Ona chce mi pomóc.
- Doskonale – powiedział dyrektor z zadowoleniem – która to ?
- Rosier. Stara zbliżyć się do Riddle i całej reszty
- Bardzo dobrze. Coś jeszcze ?
- Tak. Malfoy jutro rusza po kolejną część Kryształu.
- Co ? Tak szybko ?
- Tak. Sam słyszałem jak dostał o tym wiadomość.
- Więc wiesz co masz  zrobić, - powiedział – jak najcięższy stan.
- Oczywiście profesorze
                                           *


- Idę się przejść – powiedział Dracon do przyjaciół, podnosząc się z kanapy. Potem skierował się w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego. Nikt nie zauważył że zaraz za chłopakiem poszła niedaleko siedząca dziewczyna. Była dość niska jak n swój wiek, miała ciemne blond kręcone włosy , niebieskie oczy i nieskazitelną cerę.  Ślizgonka dyskretnie wyciągnęła z kieszeni lusterko dwukierunkowe i wyszeptała do niego kilka słów. Potem wyszła z pomieszczenia za Malfoy’em.

 Chłopak bez celu przemierzał puste już korytarze zamku. Nawet nie spostrzegł że jest śledzony. Nie minęło wiele czasu a na jednym z korytarzy spotkał Weasley’a. Od razu wyciągnął różdżkę. Obaj w siebie celowali.
- Kończ z nim, Ron. Chyba że wolisz zobaczyć jak ja to robię. – rozległ się głos za pleców Dracon’a. Poznał dziewczynę. Ostatnio kilkakrotnie widział ją blisko ich paczki. Teraz zrozumiał dlaczego tak często się przy nich kręciła. Szanse młodego Malfoy’a zmalały. Musiał przyznać że, Weasley trochę się podszkolił w klątwach, a i ta dziewczyna była całkiem niezła. Nie wiedział czy sobie poradzi. Dlatego zareagował póki oni nic nie zrobili.
- Sectumsempra – wycelował zaklęciem w rudzielca, niestety chybiło. Po chwili obok niego przeleciał drugi promień, tym razem wycelowany z różdżki dziewczyny.
Kilka minut później walka nadal była zacięta. Żadna ze stron się nie poddawała, mimo że Dracon’owi było trudno obronić się przed zaklęciami to dawał radę atakując przeciwników paskudnymi klątwami. W pewnym momencie padł na posadzkę jęcząc z bólu, ugodzony dwoma zaklęciami naraz. Sectumsemprą Weasley;a i ertragentą Rosier. Zaczął obficie krwawić. Stracił przytomność.
- Oblivate – rzekła dziewczyna celując różdżką w nieprzytomnego chłopaka. Wymazała z jego pamięci swój udział w tym pojedynku. Dzięki temu będzie mogła dalej, bez żadnych podejrzeń obserwować paczkę.

                                                *
Gdzie jest Malfoy ? – zapytała profesor Blackley następnego dnia po ich następnej lekcji. Tak się złożyło że, była to OPCM. – Muszę go zabrać zaraz do Athy. Zadanie…
- Obawiam się że, to jest nie możliwe. – przerwał jej David
- Jak to ?
- Leży w Skrzydle Szpitalnym. Jest nieprzytomny. Ktoś go zaatakował.
- Cholera jasna – powiedziała nauczycielka. Wracajcie do Pokoju Wspólnego. Ja muszę iść do Athy. Najprawdopodobniej, któreś z was będzie musiało go zastąpić. – paczka wykonała polecenie nauczycielki.


                                             *
            - Witajcie, Hermiono, Łucjo. Jestem Atha.
-Witaj Atho – odpowiedziała Hermiona, a Łucja tylko skinęła jej głową.  Jak już wiecie, to wy wykonacie kolejne zadanie. Jest ono nieco inne niż było wcześniej zaplanowane. Niestety przez niedyspozycję Dracon’a jest inaczej. Za tymi drzwiami, – machnęła ręką, a przed nimi pojawiły się ogromne zdobione drzwi. – znajdziecie labirynt. Będziecie musiały pokonać niebezpieczne przeszkody, by zdobyć obie części Kryształu…
- Obie ? – zdziwiła się Hermiona – To znaczy że…
- Tak. Macie znaleźć dwie części.  Gotowe ?
- Tak – odpowiedziały  zgodnie. Wrota się otworzyły, a ślizgonki razem przekroczyły próg.


- Anastasio, – zwróciła się Atha do nauczycielki – spróbuj sprowadzić tu Dracon’a. Naszą magią szybciej go wyleczymy i będzie mógł dołączyć do dziewczyn.

                                                  *

Blond włosa dziewczyna spojrzała się w kierunku paczki. Jednak nie byli wszyscy. Zauważyła że, brakuje starszej Riddle i Snape, bo Malfoy’a nie było z przyczyn oczywistych. W ogóle to ci co siedzieli w salonie Ślizgonów zachowywali się jakoś ciszej, jak by coś ich dręczyło…
Panna Rosier wstała i ruszyła w ich stronę. Musiała dowiedzieć się o co chodzi.
- Hej – rzekła ze sztucznym uśmiechem – Wiecie może gdzie jest Hermiona ?
- Czego od niej chcesz ? – zapytał ostrożnie Lestrange mrużąc oczy. Nie bardzo kojarzył tą dziewczynę, uważał. Nie chciał nikogo pakować w niebezpieczeństwo.
- Pogadać – odparła spokojnie dziewczyna.
- Nie mam pojęcia gdzie się podziała. – powiedział chłopak kłamiąc.
- A może chociaż wiecie gdzie jest Łucja ?
- ROSIER ! – dziewczyna odwróciła się od paczki. W jej kierunku szedł wysoki czarnowłosy chłopak.  Był nim Conrad Traves.
- Czego chcesz ? – zapytała dosyć nieprzyjemnie.
- Zostaw ich w spokoju – warknął
- O co ci chodzi ? – udawała zdziwioną – Ja tylko rozmawiam
- Spadaj stąd – syknął czarnowłosy
- Głucha jesteś ? – zapytał Harry, wtrącając się w rozmowę. Dziewczyna spojrzała na niego ze złością i oddaliła się od nich.
- Uważajcie na nią. – powiedział Conrad – Od jakiegoś czasu kręci się z Weasley’m
- Od razu wydała mi się podejrzana – mruknął Harry
- Dzięki za ostrzeżenie, Conrad – odezwała się rudowłosa
- Spoko. To tak na przyszłość sobie zapamiętajcie. Rosier jest straszna szm*tą. Jest zdolna do wszystkiego.
- Tak. Dzięki. – powiedział David – Przysiądziesz się ? – rzekła wskazując na puste miejsce obok siebie.
- Czemu nie.  


No i rozdział XXV za nami ^.^ Jak widać zostałam przy narracji trzecioosobowej. Dużo wygodniej jest pisać z tej perspektywy, ale nie wykluczam tego że będą jeszcze fragmenty w formie pierwszoosobowej. ; )
Uzupełniłam zakładkę z bohaterami. Zapraszam ; D
Pozdrawiam.
Cruciatrus

10 komentarzy:

  1. Ciekawy rozdział.
    Szczerze to opowiadanie jest dużo lepsze niż Ginevra Riddle. Tutaj dodajesz uczucia, opisy, AKCJĘ! Zdecydowanie widać, które lepsze. Ładny szablon, a w obrazku nicku się zakochałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super super super !!! Siostrzyczko no przeszłaś samą siebie !!! No co tu dużo pisać przecież wiesz że wszystko jest zajebiste :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Na wstępie bardzo chcę CIę przeprosić, za to, że dopiero dzisiaj komentuję ten rozdział. W poniedziałki mam sporo zajęć w szkole i poza nią, dlatego kompletnie nie mam czasu zaglądnąć na blog, ale jestem dzisiaj ^.^
    Rozdział strasznie mi się podobał, to jeden z najlepszych!
    Widać, że śmierć Zabiniego wstrząsnęła jego przyjaciółmi. No wiadomo, że to Ron jest winny! Lekcja u Minervy chyba nie wpyadła dla niej najlepiej, gdyż Hermiona i reszta ją stranie wyśmiali, hehe...i nie wiedziała kim jest adwokat? O_o Minus 50 punktów? Czy ona oszalała!
    Rosier odrazu wydała mi się podejrzana! Nie mogę uwierzyć, że zaatakowała Draco, który wylądował w szpitalu! Dobrze jednak, że Conrad wyjaśnił jaka jest Rosier!
    Hermiona i Łucja mają zastąpić Draco? Mam nadzieję, że sobie poradzą, a Draco wróci do zdrowia ^.^
    Jestem ciekawa co ten Ron jeszcze wymyśli?
    Ogólnie to rozdział boski!! Normalnie chcę szybko więcej, choćby jutro ^.^ Narracja 3-osobowa mi opowiada ^.^
    Czekam na więcej i jeszcze raz gratuluję świetnego rozdziału ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam nic się nie stało ; ) Sama doskonale wiem jak przez szkołę jest mało czasu...
      Lekcje z szóstym rocznikiem zawsze się tak kończą dla Mcgonagall^.^ (Jeśli chcesz przeczytać o tym jak paczka wkurza Minervę to odsyłam do rozdziałów: XVI, XVII, XIX i XX).
      Co Ron jeszcze wymyśli.... sama jestem ciekawa xD
      Niestety szybciej się nie da. Jak sama wiesz, szkoła człowieka wykańcza, a ja pisze jeszcze drugiego bloga i bym się nie wyrabiała...
      No i cieszę się że Ci się podobało ; D

      Usuń
  4. Hej. Na wstępie bardzo dziękuję za komentarz na moim blogu ^.^ Ja osobiście lubię tematykę potterowską i dlatego chętnie przeczytałam u Ciebie rozdział i ...
    Po pierwsze: Masz bardzo lekki i przyjemny styl pisania.
    Po drugie: Podły Ron, który sam na włansa rękę [no z drobną pomocą dyrektora] chce zniszczyć Draco [uwielbiam go!] i jego przyjaciół, bardzo mi się ten pomysł spodobał.
    Po trzecie: bardzo interesuje mnie sam pomysł sióstr Riddle? Dlaczego one mają na nazwisko Riddle? i jaka jest ich historia!
    Eeee... i ta niedobra i podstępna Rosier! Lubię komplikacje w historiach i dlatego mam nadzieję, że ta panienka jeszcze namiesza ^.^
    Po czwarte: lekcja u McGongall była genialna. Świetnie to wszystko opisałaś.
    Po piątek: masz piękny szablon.
    Ogólnie blog mi się bardzo podoba, no i czekam na niąg dalszy :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam powiedzieć, że jestem Antonia, siostra Potterówny ^.^ Wyświetla się, że potterówna, bo mamy jedną pocztę.

      Usuń
    2. Witaj ! ; D Miło, że wpadłaś^.^
      Dlaczego mają na nazwisko Riddle ? Pisałam duuużo wcześniej. A ich historia ? Cóż nadal jest tworzona... Jeśli masz ochotę to zapraszam do przeczytania wcześniejszych rozdziałów.
      Rosier, na pewno jeszcze nie raz namiesza....Możesz być pewna ; )
      Dzięki, że skomentowałaś i cieszę się, że Ci się podoba. ;D

      Usuń
    3. Jak znajdę czas to chętnie zajrzę do poprzednich rozdziałów ^.^
      A jeśli chodzi o Rosier to ona współpacuje z Ronem i Dyrektorem, prawda?

      Usuń
    4. Fajnie^.^
      Oczywiście, że tak ;D

      Usuń
  5. Na http://malach-tow.blogspot.com pojawiło się twoje zamówienie. Serdecznie zapraszam do jego odbioru.

    OdpowiedzUsuń