- Jak? Skąd...? Skąd się tu wziąłeś?! –
zaczęła Hermiona zasypując chłopaka gradem pytań.
- Hermiono, później, – odpowiedział krótko – mamy zadanie do wykonania.
- Racja – przytaknęła Łucja – powinniśmy iść
dalej. – stwierdziła dziewczyna. Cała trójka, ostrożnie ruszyła do przodu,
coraz bardziej zagłębiając się w ciemny labirynt.
*
- Harry, musimy
porozmawiać. – oznajmił chłopakowi Mistrz Eliksirów. Dziwne, że Snape mówi do
młodego Pottera po imieniu, nieprawdaż? Ich stosunki uległy niemal całkowitej
zmianie odkąd chłopak znalazł się w Slytherinie, teraz był traktowany jak każdy
inny członek Domu Węża. Chłopak żałował, że nie trafił tu w pierwszej klasie.
- O co chodzi, profesorze?
- Pytam wprost. Czemu ty i Hermiona nie
pojawiacie się na zebraniach Zakonu? Było ich całkiem sporo od wakacji, a wy
nie byliście na żadnym.
- Nikt nas o nich nie powiadamiał,
profesorze. – rzekł spokojnie były gryfon, nieco zdziwiony.
- Dumbledore was nie powiadamiał? – zdumiał
się nauczyciel. Czyżby przestał ufać
Złotemu Chłopcu? Bo, że nie ufa Hermionie to mogę jeszcze zrozumieć… dziwne…
nawet bardzo dziwne… - myślał Snape.
- Nadal udziela ci lekcji? – zapytał Mistrz
Eliksirów po krótkiej chwili.
- No tak. Ale skąd pan…
- Nieważne.
Dziwne – pomyślał Harry
*
Szli
dalej cała trójką, dokładnie się rozglądając i uważając na wszelkie
niebezpieczeństwa. Nie rozdzielali się, kto wie, co ich tu jeszcze czeka, może
będą musieli sobie nawzajem pomóc? W każdym bądź razie woleli nie ryzykować.
Razem byli silniejsi, przekonali się o tym walcząc z chimerą. Co dziwne, nie
licząc właśnie tej przerażającej chimery, przeszkody nie były aż tak
niebezpieczne. Zaatakowało ich kilku dementorów, całe szczęście, że Draco znał
zaklęcie patronusa bo Hermionie na początku sprawiło problem, a Łucja nie
potrafiła go rzucić. Na ich drodze było bagno pełne zwodników, próbujących
odwieść ich od dalszego poszukiwania, spotkali również dwie sklątki tylnowybuchowe. Zdziwili się widząc je bo, z tego co wiedzieli, tylko Hagridowi udało
się je wyhodować, na potrzeby Turnieju Trójmagicznego.
Ich
droga strasznie się dłużyła, widocznie wybrali najdłuższą trasę. W końcu udało
im się wyjść na prostą, a w oddali było widać mnóstwo światła. Na jego tle,
wyraźnie widzieli trzy ciemne części Kryształu Ciemności. Wiedzieli już, że to
tam zakończy się ich zadanie. Szybkim krokiem ruszyli w ich stronę. Byli już
zaledwie kilka metrów od celu, nagle nie wiadomo skąd, wyskoczyło kilka
dziwnych stworzeń. Były koloru brudnej bieli, miały dwie nogi, a do tego coś w
rodzaju skrzydeł bez piór i dziób. Ślizgoni,
zaczęli ciskać w nich przeróżnymi zaklęciami i klątwami. Ku ich
zdziwieniu, a zarazem przerażeniu nic na nich nie działało. Zdecydowali się na
ucieczkę. Gdy byli już w miarę bezpiecznym miejscu się zatrzymali.
- Co to za cho*lerstwo? – wydyszał Draco.
- Ścierwojady*. – odparła krótko Hermiona,
sama zdziwiona tym odkryciem.
- Co? – zapytali jednocześnie Łucja i Dracon.
- Ścierwojady – powtórzyła spokojnie była
gryfona – Czytałam o nich, ale myślałam, że one są tylko legendą.
- Dobra, ale jak je pokonać? – zapytał
Draco.
- W niemagiczny sposób. mieczem bądź
strzelając z łuku.
- No to ładnie. – mruknęła Łucja bez
entuzjazmu.
Po krótkiej chwili Hermiona machnęła różdżka,
a przed nimi pojawiło się kilka mieczy i łuków.
- Musimy je pokonać. – rzekła biorąc łuk i kołczan ze strzałami. – W dzieciństwie uczyłam się strzelać, wiec nie będę miała
problemów z trafieniem. Wam radzę wziąć miecze, no chyba, że umiecie strzelać.
– milczeli. Oboje wzięli miecze.
- Chodźmy. – powiedział Draco bez
przekonania.
Mimo, że Hermiona dawno nie trzymała łuku w
rękach, nie miał kłopotów ze strzałem. Gorzej było z Łucją i Draconem, którzy
miecze trzymali po raz pierwszy w życiu. Jednak po kilkunastu minutach ciężkiej walki, z wielkim trudem,
udało im się pokonać stworzenia. Odrzucili swoja broń i ruszyli dalej. Tym
razem, udało im się bez przeszkód dojść do celu, jednak gdy byli około metra od
części, przed nimi zmaterializowała się jakaś zjawa. Była to piękna kobieta o
bladej twarzy. Miała długie do pasa, rozpuszczone białe włosy, które delikatnie
falowały jakby pod wpływem lekkiego wiatru, którego oczywiście nie było. Była
wysoka i odziana w suknię w kolorze swoich włosów. Nie stała na ziemi lecz
unosiła się kilkanaście centymetrów nad nią, a dookoła niej, była ledwo widoczna
jasna poświata. Ślizgonom z wrażenia odjęło mowę.
- Każde z was, - odezwała się spokojnym
głosem, który działał na nich kojąco i był muzyką dla ich uszów – usłyszy
zagadkę. Jeśli odpowiecie, pozwolę wam
zabrać waszą część Kryształu. Jeśli nie, wrócicie bez niego. Możecie się
pomylić tylko jeden raz. Rozumiecie ? – wszyscy troje kiwnęli potwierdzająco
głowami.
- Doskonale. Pierwsza zagadka. Słuchaj
Hermiono i dobrze zastanów się nad odpowiedzią.
Oko, co tkwiło w
niebieskiej twarzy, ucieszyło się ogromnie,
Gdy zobaczyło w
zielonej twarzy drugie oko.
„Ono jest podobne do
mnie”
Tylko że błyszczy
nisko, a ja wysoko
- Zrozumiałaś treść?
- Tak – potwierdziła brązowowłosa intensywnie
myśląc. Oko co tkwiło w niebieskiej
twarzy – pomyślała Hermiona – to musi
chodzić o niebo i słonce, ewentualnie księżyc zamiast słońca. Zielona twarz… To
chyba chodzi o trawę… Co jest w trawie podobne do słońca… Jakiś kwiat chyba…
może z żółtym środkiem… Wiem!
- Odpowiedź to Słońce i stokrotka. – Zjawa
uśmiechnęła się na jej słowa i rzekła:
- Odpowiedź prawidłowa. – machnęła ręką, a jedna z części Kryształu znalazła się w dłoniach byłej Gryfonki, po chwili dziewczyna znikła.
- Odpowiedź prawidłowa. – machnęła ręką, a jedna z części Kryształu znalazła się w dłoniach byłej Gryfonki, po chwili dziewczyna znikła.
- Gdzie ona… - zaczęła Łucja
- Czeka na was u Athy. Łucjo twoja kolej.
Nie można tego
zobaczyć ani dotknąć palcami,
Nie można wyczuć
węchem, ani usłyszeć uszami:
Jest pod górami, jest
nad gwiazdami,
Pustej jaskini nie
omija,
Po nas zostanie, było
przed nami,
Życie gasi, a śmiech
zabija.
- No to ładnie. – mruknęła do siebie sarkastycznie –
Zastanówmy się – powiedziała cicho. Jest
pod górami… - mruczała do siebie – eee… możesz powtórzyć fragment od momentu
„Jest pod górami” – zapytała
Jest pod górami, jest
nad gwiazdami
- Nie wiele mi to
mówi – mruknęła cicho.
Pustej jaskini nie
omija
- Co może być w
pustej jaskini… - mruczała do siebie – pusta jaskinia… pusta jaskinia… Może …
nie wiem… eee… Odpowiedź to echo..? – bardziej zapytała niż odpowiedziała. A
akurat to jej przyszło na myśl.
- Odpowiedź jest
błędna. Ale dobrze kombinowałaś z jaskinią. – Czy to podpowiedź – pomyślała czarnowłosa.
- Powtórz ta zagadkę
jeszcze raz. – poprosiła.
Nie można tego
zobaczyć ani dotknąć palcami,
Nie można wyczuć
węchem, ani usłyszeć uszami:
Jest pod górami, jest
nad gwiazdami,
Pustej jaskini nie
omija,
Po nas zostanie, było
przed nami,
Życie gasi, a śmiech
zabija.
- Ale ja głupia, -
westchnęła – echo można usłyszeć. Więc co z tą jaskinię – mruczała do siebie…przez
kilka minut, powtarzając te sowa jak mantrę - jaskinia… pusta jaskinia… ciemna
pust…CIEMNOŚĆ! – wykrzyknęła uradowana.
- Otóż to. -
powiedziała zjawa uśmiechając się. Po krótkiej chwili, Łucja dołączyła do
Hermiony.
- Draconie – zwróciła
się do chłopaka.
- Żeby to było coś
łatwego – mruknął pod nosem.
Co gnie żelazo,
przegryza miecze
Pożera ptaki,
zwierzęta, ziele,
Najtwardszy kamień na
mąkę miele,
Królów nie szczędzi,
rozwala mury,
Poniża nawet
najwyższe góry.**
Co gnie żelazo, przegryza miecze… to mi pasuje do rdzy – myślał arystokrata - Pożera ptaki, zwierzęta, ziele,… to chyba
jakiś stwór czy coś… dobra dalej… jak to szło…? A już wiem… Najtwardszy kamień
na mąkę miele,… hmm… to jakaś siła… może silny stwór….? – zastanawiał się
- Królów nie szczędzi, rozwala mury,… no
to będzie tez mi pasować jakiś stwór… Poniża nawet najwyższe góry…. A tu?
Stwór chyba gór nie ruszy… pomyślmy co wiem… do rdzy to kojarzy mi się tylko…
no właśnie! – ucieszył się, bo właśnie do głowy wpadła mu pewna myśl – żeby coś zardzewiało potrzeba CZASU….
Zwierzęta i rośliny przemijają z CZASEM… po bardzo długom CZASIE i kamień się
skruszy… - Draco dalej nie kombinował. Znał już odpowiedź.
- Czas. – odparł
spokojnie, pewny swojej odpowiedzi.
- Dokładnie. – i
również Draco przeniósł się z Kryształem do Athy.
*
Stworzenia zapożyczone z gry Gothic.*
Zagadki zaczerpnięte z książki J. R. R. Tolkiena „ Hobbit czyli tam i powrotem” **
I jak?
Zagadki zaczerpnięte z książki J. R. R. Tolkiena „ Hobbit czyli tam i powrotem” **
I jak?
Dementorko, sorry, że usunęłam Twój komentarz, usuwałam tego anonima i przez przypadek zaznaczyłam i Twój.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się rozdział podobał, i dzięki za rady :D
Pozdrawiam
Ciekawie, ciekawie. żeby Hermiona była w Slytherinie, to już słyszałam, ale żeby Harry...? To mnie zagięłaś, zbiłaś z tropu i zwaliłaś z krzesła. :) Przyznam się, że nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, ale przy wolnej chwili obiecuję, poprawię się! Czekam na nowy rozdział, proszę o powiadamianie mnie o nowościach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Eileen
Bez żadnych kłótni, ale coś mnie bardzo dziwi.
OdpowiedzUsuńTutaj piszesz bardzo ciekawie, ale..... no właśnie, ale!
inna-historia-siostr-riddle jest zawodowa!!!! (z małymi niedociągnięciami, ale jednak)
Zauważyłam oczywiście, że piszesz z nową blogerką Avadą co mnie bardzo cieszy. Da się zauważyć, że przy niej robisz bardzo wielkie postępy!!! Wcześniej nie komentowałam, ale coś mnie dzisiaj podkusiło :)
Ogólnie fajny blog i bardzo go kocham <3 ALE.
Z góry dziękuje i pozdrawiam :)))!!!!!!