poniedziałek, 24 grudnia 2012

Epilog



       Epilog dedykuje Avadzie, która wreszcie doczekała się zlikwidowania naszego wroga numer jeden. Dziękuję Ci też za niektóre  pomysły i za to, że przez kilka rozdziałów mogłyśmy razem pisać. Byłaś ze mną nie mal od samego początku i pomagałaś, dając dobre rady. Dziękuję.

     Bitwa w Hogwarcie trwała.Była to ostateczna bitwa. Miała zdecydować, która strona obejmie władze w magicznej Anglii. Zaatakowano już po kilku minutach, które minęły od zniknięcia Dumbledorea i Pottera. Zaczęła się ostra i krwawa walka. W zamku, oprócz nauczycieli, dla bezpieczeństwa znajdowało kilkunastu członków Zakonu Feniksa, którzy pilnowali porządku i patrolowali szkolne korytarze. Minęły kolejne minuty od rozpoczęcia się ataku, a w szkole pojawił się cały Zakon oraz kilkunastu aurorów z ministerstwa magii. Brakowało jedynie Harryego Pottera Albusa Dumbledorea, przywódcy jasnej strony, który tak bardzo chciał pokonać Lorda Voldemorta. Z minuty na minutę, walka stawała się coraz bardziej brutalna: padało coraz więcej ciał martwych, bądź poranionych osób. Z różdżek czarodziei, cały czas, w stronę przeciwników były wysyłane klątwy, jedna gorsza od drugiej. Na błoniach było mnóstwo walczących, przeważały osoby w czarnych szatach i maskach na twarzy. Słudzy Lorda Voldemorta mieli miażdżącą przewagę. Mimo to, obrońcy jasnej strony nie poddawali się.

***

             Kilkadziesiąt minut po opuszczeniu Hogwartu, z wielkim trudem, udało się zdobyć kolejnego horkruksa. Jednak eliksir zawarty w misie z medalionem, ku zadowoleniu czarnowłosego był trucizną. Dyrektor został osłabiony. Tuż przed bitwą. Wspaniale! - pomyślał chłopak z blizną na czole gdy to spostrzegł.
Gdy tylko udało im się przedrzeć przez niezliczone setki inferiusów i wydostać się z tych przeklętych skał, by wreszcie znaleźć się na zewnątrz, przed jaskinią, starszy czarodziej zdołał ich przeteleportować przed bramy Hogwartu. Starzec, mamrocząc pod nosem inkantacje, zdjął zabezpieczenia z bramy i obaj wkroczyli na teren szkoły. To co zobaczyli zwaliło z nóg dyrektora. Nie spodziewał się ataku dzisiaj. Zobaczył kolejną okrutną bitwę, bitwę którą jego strona przegrywała. Na niebie, nad szkolnymi błoniami, widniała czaszka z wężem – Mroczny Znak. Potter uśmiechnął się z satysfakcją na ten widok i minę dyrektora.
Nim ktokolwiek,  zdążył cokolwiek zrobić, rozległ się zimny, szyderczy, mrożący krew w  żyłach śmiech Lorda Voldemorta. Czarny Pan zbliżał się w ich stronę, a za nim szły jego córki, panna Snape, Malfoy, Lestrange i kilku innych, nieco starszych śmierciozerców.
- Dumbledore, naiwny głupcze – powiedział z szyderstwem w głosie. – Myślałeś, że nie zaatakuje, że szkoła będzie bezpieczna? – kolejny raz się zaśmiał. -  Myliłeś się starcze. Przegrałeś wojnę – rzekł ze zadowoleniem.
- Nie sądzę, Tom – odparł chłodno dyrektor. – Mam twojego kolejnego horkruksa, a Harry kiedyś cię zabije.
- Czyżby? – zakpił Czarny Pan patrząc na młodego Pottera. Harry odebrał to jako znak, że już czas by się wreszcie ujawnić. Niech ten stary głupiec wreszcie pozna prawdę.
- Czas zacząć ostateczne starcie – oświadczył młody Potter, ruszając w kierunku Voldemorta.
- Harry, nie! – powiedział Dumbledore i kilka osób z Zakonu, które jeszcze żyły. Czarnowłosy, jednak dalej szedł w stronę Czarnego Pana, nic nie robiąc sobie ze słów zakonników.
- Witaj, panie – rzekł, kłaniając się lekko, następnie stanął po lewej stronie Lorda, uśmiechając się z satysfakcją. Wiedział, że wprawi tym w osłupienie wszystkich obrońców jasnej strony. Nie mylił się.
- To nie może być prawda – powiedział zdezorientowany Dumbledore.
- To jest prawda – odparł dobitnie Harry a potem szyderczo się zaśmiał. Dyrektor długo się nie namyślał i zaatakował. Harry bez żadnego trudu odparł zaklęcie i sam zaczął atakować.
Walka trwała już od kilku minut. Zaklęcia latały ze świstem w obie strony. Każde kolejne było gorsze od poprzedniego.
- Harry, dlaczego to zrobiłeś? – zapytał Dumbledore w ferworze walki. – Dlaczego dołączyłeś do Voldemorta? Przecieś on zab…
- Myślałeś, że się nie dowiem?- przerwał ze złością chłopak. - To ty zabiłeś mi rodziców. Wymyśliłeś tą całą przepowiednie bym zniszczył Czarnego Pana, jednocześnie skazując mnie na pewną śmierć. Wiem, że miałeś w planach pozbyć się mnie i moich przyjaciół. – mówił chłodno, z jadem w głosie jednocześnie walcząc, posyłając w stronę starca coraz to gorsze klątwy.
- Harry, oni kłamią – próbował się jakoś bronić dyrektor, choć nie było to dosyć przekonywujące.
- Ty kłamiesz Dumbledore – warknął Harry, który ledwo co uniknął klątwy tnącej, cisnąc tą samą w przeciwnika.
- Black! – warknął Czarny Pan, wtedy w natychmiastowym tempie Nicole znalazła się obok.  Wiedziała co powinna robić. Wyciągnęła ręce z otwartymi dłońmi przed siebie, przymknęła oczy a po chwili zaczęła wytwarzać się tarcza. Najpierw niezbyt wielka, która obejmowała zaledwie dłonie dziewczyny, a potem coraz większa aż stała się ochroną dla Voldemorta, szóstki Ślizgonów i większej części śmierciożerców stojących z nimi. Tarcza nie przepuszczała żadnych zaklęć od strony przeciwników. Niestety jasna strona nie była gorsza. Niewiadomo skąd, obok Dumbledorea nagle pojawiła się Luna Lovegood. Zrobiła to samo co jej bliźniaczka. Obie dziewczyny doskonale potrafiły panować nad swą niespotykaną mocą, dlatego obie tarcze wytworzone przez blondwłose były wyjątkowo silne i nie przepuszczały żadnych zaklęć. Walka nie miała najmniejszego sensu, skoro klątwy żadnej ze stron nie mogły dosięgnąć wroga. Przeciwnicy opuścili różdżki nie wiedząc co zrobić. Jednak wtedy zaczęło się coś dziać. Dookoła nich wytworzyły się jakieś ciemne opary. Po chwili, nad nimi pojawił się Kryształ Ciemności, rozświetlony ciemny blaskiem. Reszta paczki zbliżyła się do czarnowłosego, sami nie wiedzieli czemu to zrobili, ale w tamtej chwili, stanęli dookoła unoszącego się nad nimi Kryształu i chwycili się za ręce. Nie wiedzieli co to było, ale coś nimi kierowało, coś podpowiadało im, że właśnie tak powinni zrobić. Nagle powietrze jakby zgęstniało… magia, potężna magia była wyczuwalna w powietrzu, jeszcze intensywniej niż dotychczas, każdy musiał to zauważyć. Wtedy z ust Hermiony wypłynęły słowa w nie znanym im języku, a potem cała reszta zaczęła wypowiadać kolejne zdania.
- Quod semel divisæ sunt.
- Potentia virtutis amittitur. – dodał Harry.
- Potestatem magnam restituit – rzekła Łucja
- Vincere suo aduersario.* – tym razem odezwał się Draco.
- Semel divisa, nunc restituti. – powiedział David.
- Oblitus verbum dixit – dodała Ginny.
- Victus hostis saecula. – zakończył ku zdziwieniu wszystkich Voldemort.
Nikt nie wiedział co te słowa oznaczały. Hermiona podejrzewała, że to owe słowa zapomniane, o których mówiła zjawa przy połączeniu Kryształu.
Poświata, która znajdowała się dookoła artefaktu, stawała się coraz wyraźniejsza. Po niespełna kilku sekundach Kryształ podzielił się na sześć części, a z jego wnętrza wypłynęło, jasno zielony promień, bardzo podobny do avady kedavry. Jednak ten był dużo jaskrawszy, a wszyscy mogli spojrzeć na niego jedynie przez ułamek sekundy, gdyż światło, które biło od niego raziło w oczy. Przyjaciele natychmiast puścili swoje dłonie by móc zasłonić wzrok. Owy promień skierował się w zszokowanego Albusa Dumbledorea, trafiając go prosto w pierś. Wtedy rażący promień i Kryształ Ciemności, który zdążył się połączyć powrotem, zniknął, tak jakby w ogóle się nie pojawił.. Wszystko wyglądało tak jak przed pojawieniem się artefaktu, z jedną różnicą: dyrektor Hogwartu leżał martwy. Wśród śmierciożerców rozległy się okrzyki radości. Na twarzach niedobitków z zakonu Feniksa pojawił się prawdziwy strach. Byli skończeni. Przegrali.
- Stary Dumbledore nie żyje ! Poddajcie się nie macie szans – wykrzyknął Czarny Pan i znów zaśmiał się z szyderstwem w głosie. Nie musiał tego mówić. Ci z jasnej strony, którzy nadal trzymali się na nogach, doskonale o tym wiedzieli.
-NIGDY! – wykrzyknął Nevil Longbottom, ledwo utrzymując się w pionie. – GWARDIA DUMBLEDOREA!!!
- Który to powiedział? – zapytał rozeźlony Czarny Pan. – Pokaż się – rozkazał. Chłopak wystąpił z tłumu, bez cienia strachu na twarzy. Nadal był gotów walczyć o lepsze jutro.
- Żadne z nas się do ciebie nie przyłączy – wysyczał.
- Longbottom, tak? – zapytał szyderczo Lord. – Odwaga to ważna cecha. Byłbyś wspaniałym śmierciożercą.
- Przyłączę się do ciebie gdy piekło zamarznie. – Jednak Czarny Pan na te słowa ponownie się zaśmiał.
- Bellatrix, - rzekł zwracając się do śmierciożerczyni – dokończ co zaczęłaś.
Kobieta o czarnych lokach i z szaleńczym uśmiechem na twarzy, wystąpiła z tłumu zamaskowanych postaci w szatach kolorze smoły, zbliżając się do chłopaka, który uniósł różdżkę, celując w przeciwniczkę.
- Jak sobie życzysz, mój panie – odparła. - Avada Kedavra. – Chłopak nie zdołał uniknąć klątwy. Zielony promień trafił w Gryfona, sprawiając, że jego serce przestało bić na zawsze, a jego oczy stały się puste, pozbawione już jakichkolwiek uczuć.
- Tak skończą wszyscy głupcy, którzy odważą mi się sprzeciwić – rzekł groźnie Lord Voldemort.



            Kilka minut ciszy. Oczekiwania na kolejne wydarzenia. Nikt nie wiedział co będzie dalej. Śmierciożercy czekali na jakiś ruch swego pana, a niedobitki Zakonu bały się cokolwiek zrobić, wiedzieli, że nie mieli żadnych szans i zapewne zaraz zginą. Nie mieli nawet liczyć na jakąkolwiek łaskę. Nagle Hermionie, przypomniało się o jednej osobie, która szczególnie zaszła im za skórę. Zaczęła rozglądać szukając pośród stojących ludzi rudej czupryny. W końcu odnalazła tego, którego poszukiwała. Stał obok Rosier, trzymając ją za rękę, a drugą dłoń zaciskając na różdżce. Miał poszarpane szaty, a na twarzy zaschniętą krew. Dostrzegł spojrzenie starszej panny Riddle, która uśmiechnęła się z satysfakcją. Chłopak przeraził się widząc ten wyraz twarzy. Wiedział, że jego dawna przyjaciółka coś planuje i niekonieczne będzie to coś dobrego dla niego. Rudzielec zauważył, że dziewczyna odwraca się  do swego ojca i cicho coś do niego mówi. Po chwili Czarny Pan się uśmiechnął z satysfakcją. Również i on spojrzał w stronę piegowatego. Chłopak już wiedział, że będą chcieli się odegrać za to co im robił. Wpadł w poważne tarapaty.
- Weasley, – powiedział władczo Voldemort – Podejdź tu.
Chłopak spojrzał się szybko na swoją dziewczynę i puścił jej dłoń. Nie miał wyboru. Lekko utykając, ruszył w stronę Voldemorta. Cała Gryfońska odwaga go opuściła. Był przerażony jeszcze bardziej niż parę chwil temu, gdy dostrzegł spojrzenie starszej Riddle. Stanął niepewnie przed czarownikiem z nadzieją, że zginie szybko i oszczędzą mu tortur.
- Nie wybaczam zdrady, Weasley – wysyczał wściekle Czarny Pan. – Crucio! – promień klątwy torturującej uderzył w rudzielca, sprawiając, że ten upadł na ziemię, wijąc się z bólu. Różdżka wyleciała mu z ręki. Nawet gdyby chciał się bronić, nie miał na to żadnych szans. Weasley kilka razy dostał zaklęciem, był już trochę poturbowany i wszystko go bolało, nawet w tych krótkich chwilach, gdy nie był pod wpływem klątwy.
-  Jest wasz – syknął Voldemort do swych córek i ich przyjaciół. Hermiona podeszła jako pierwsza. Na jej twarzy widniał niebezpieczny uśmiech, a oczy miała roziskrzone.
- Crucio! – Weasley obrywał tym zaklęciem oraz wieloma innymi równie przyjemnymi po kilka razy. Każde z paczki dorzuciło coś od siebie. Rudzielec leżał ledwo żywy. Nawet nie miał siły się poruszyć. Ludzie z Zakonu, którzy nadal pozostawali przy życiu, patrzyli na to z przerażeniem, nawet nikt nie śmiał się temu sprzeciwić. Każde z nich pamiętało co się stało z Longbottomem. Natomiast śmierciożercy byli bardzo zadowoleni. Oglądali to wszystko z triumfem i szyderczymi uśmiechami.
- Dość! – zarządził Voldemort po dobrej godzinie tortur. Podszedł bliżej do umierającego chłopaka. – Zdrajcę zawsze czeka śmierć! – syknął. – Avada kedavra Weasley.
-Nie! – rozległ się zduszony krzyk Rosier. Czarny Pan popatrzył na nią z szyderczym uśmiechem i wysyczał. – Zabić – rozkaz wykonał jakiś śmierciożerca, który był blisko dziewczyny.
Ocalałych z Zakonu Feniksa znalazło się nieco więcej niż na początku się wydawało. Wielu podzieliło los Longbottoma, Weasleya i Rosier, jednak znaleźli się też tacy, którzy odrzucili swoje dotychczasowe przekonania i za cenę życia podporządkowali się śmierciożercom. Wojna się skończyła. 


Cztery lata później

            Brązowowłosa pani Lestrange siedziała na wygodnej kanapie oparta o swego męża. W ręku trzymała jedno ze zdjęć.
- To był wspaniały rok – westchnęła patrząc na starą fotografię. Została wykonana kilka dni po bitwie w szóstej klasie. Sześcioro uśmiechniętych nastolatków wygłupiali się i co chwila machali do Hermiony oglądającej zdjęcie. Uśmiechnęła się na wspomnienie z czasów szkoły. Po ostatecznej bitwie, gdzie oczywiście wygrała mroczna strona, wiele się zmieniło. Ministrem został sam Lord Voldemort. Nieodpowiedni urzędnicy zostali zwolnieni i zastąpieni nowymi. Czarna magia stała się całkowicie legalna i nic nie groziło za używanie jej na co dzień. Oprócz tego przeprowadzono wiele innych reform w prawie czarodziejskim jak i w Hogwarcie, w którym władzę sprawuje Severus Snape.
 Ostatni przeciwnicy Czarnego Pana zostali zlikwidowani, przeżyli jedynie ci którzy się podporządkowali i nie sprawiali żadnych kłopotów. Mniej więcej rok temu zabito ostatnich mugoli. Podział na Anglię magiczną i niemagiczną został zlikwidowany, a czarodzieje mogli bez obaw czarować w całym kraju.
            Starsza panna Riddle powróciła do Davida, a teraz od nie dawna mogła się cieszyć nowym nazwiskiem. Lestrange tak naprawdę nigdy nie przestał kochać Hermiony, a Clarie Blake, w którą chłopak był zapatrzony, od samego początku życzyła im śmierci. Ponieważ w jakiejś części była willą, zdołała omotać Lestrangea. Mimo wszystko Hermiona mu wybaczyła tym samym dowodząc, że ich miłość może przetrwać każdą próbę i niepowodzenie.  
             Natomiast młodsza pana Riddle, zaraz po skończeniu Hogwartu, co nie było wcale zaskoczeniem wyszła za Draconna. Stworzyli szczęśliwy związek. Mieli dwuletnią córeczką Analissę, a teraz oczekiwali kolejnej pociechy.
            Również Harryemu i Łucji, mimo kryzysu w pod koniec siódmej klasy, gdzie doszło do całkiem niezłej afery, układało się coraz lepiej. Potter wreszcie zdecydował się oświadczyć pannie Snape, a teraz planowali swój ślub.
            Zmieniło się całkiem sporo, jednak mimo to że wygrała ta zła strona, nawet te najgorsze zmiany wyszły na lepsze dla świata magii. Nikt już nie musiał się martwić o nadchodzące jutro. Dla całej Anglii nastały spokojne czasy.

* ( łac.) To co kiedyś podzielono, Moc potężną utracono. Moc wielka przywrócona, Przeciwnika swego pokona. Kiedyś podzielono, dziś przywrócono. Słowa zapomniane powiedziano, Wroga na zawsze pokonano.



 Tak to koniec historii Sióstr Riddle. Mi samej ciężko jest w to uwierzyć Zaczynając to opowiadanie miałam kilka  kiepskich rozdziałów, bez obmyślonej żadnej konkretnej fabuły. Pisałam to opowiadanie na żywioł i nigdy nie sądziłam, że je zakończę. Potem w mojej głowie zaczęły formować się nowe postacie, pojawił się Kryształ Ciemności i potem jakoś się potoczyło, że miałam coraz więcej pomysłów na to opowiadanie. Tak naprawdę jest to moje pierwsze potterowskie opowiadanie, które kiedykolwiek zaczęłam czytać i jestem zadowolona, że dotrwałam aż do końca. Po tych ośmiu miesiącach pisania tego bloga naprawdę ciężko jest zakończyć tą historię...
Chciałam wszystkim bardzo podziękować za to, że byli tu ze mną, że czytaliście moje opowiadanie. Wszystkim komentującym, wasze uwagi, rady czy słowa krytyki były naprawdę pomocne, a każdy komentarz motywuje do dalszego pisania.
W sobotę i w niedzielę, kiedy zazwyczaj pojawiały się rozdziały, z uśmiechem na twarzy obserwowałam jak rosły statystyki. Wiedziałam. że ktoś to jednak czyta, nawet jeśli nie komentuje. Dlatego dziękuję również i tobie anonimowy czytelniku, który nigdy nie zostawiłeś żadnego śladu obecności, za to, że byłeś tu i razem ze mną przeżywałeś historie bohaterów.
Dziękuję ze byliście :*
Teraz możecie znaleźć mnie na Córce Zła  i Ginevrze Riddle. < Linki obok>

Jeśli dotrwaliście jeszcze do tego momentu mojego ględzenia, to chciałam wszystkim życzyć wesołych, ciepłych i radosnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych. Bogatego Mikołaja, < chociaż Ci którzy byli, a nie skomentowali ani razu, powinni rózgi dostać ;D >  szczęśliwego Nowego Roku i ogólnie wszystkiego, czego sobie będziecie sobie życzyć.
Pozdrawiam
Wasza Cruciatrus.

23 komentarze:

  1. Nie wiem czy to pośpiech, czy nieuwaga, ale popełniłaś dużo błędów. Powtórzenia, literówki, błędy składniowe, błędy językowe, przecinki, których nie ma, a powinny być, wszystko to teoretycznie wpływa na niekorzyść. Mogłabym je tu wypisać, ale po co? Są święta, a raz w roku, mogę być miła i dobra.
    Choć dołączyłam do grona czytelników zdecydowanie bardzo późno, nie żałuję czasu poświęconego na nadrobienie zaległości. Wykreowałaś cudowny świat. Niesamowite realia. Takiej wyobraźni można tylko pozazdrościć. Twój fanfick jest jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny. Dzięki temu tak wyjątkowy. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, od pierwszej przeczytanej litery.
    Żałuję, że to już koniec, naprawdę.
    Mimo to cieszę się z formy zakończenia. Wszystko jest tak jak być powinno. Hermiona z Davidem, Harry z Łucją, Draco z Ginny. Jest pięknie.
    Dziękuję Ci za historię, którą powołałaś do życia. Pewnie jeszcze nie raz tu wrócę, by przeczytać wszystkie rozdziały od początku, jestem wiesz, jedną z tych osób, które potrafią przeczytać książkę dziesięć razy tylko dla jednego momentu. A u Ciebie takich chwili jest milion.
    Podziwiam Cię. Bardzo.
    Ah, no i oczywiście, choć spóźnione, składam Ci życzenia. Wymarzonych Świąt i Sylwestra na Haiti, równie wybuchowego i pełnego emocji jak ostateczna rozgrywka o Hogwart<3!
    Jeśli zaczniesz pisać coś nowego, proszę poinformuj mnie o tym na moim blogu. Będę zobowiązana. Adres chyba znasz.
    Jeszcze raz dziękuję za tę cudowną historię i życzę weny, dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa razy przeczytałam Twój komentarz i z każdym zdaniem coraz bardziej się uśmiechałam. Poważnie:)
      Cieszę się, że Ci się podobało moje opowiadanie i ja dziękuję, że chciałaś czytać i skomentowałaś.
      Jeśli będzie coś nowego, a będzie tylko jeszcze nie wiem kiedy:) to na pewno Cię powiadomię.
      No a tak właściwie to wszystkiego najlepszego, udanych świąt i czadowego sylwestra:D
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. A ja już znalazłam coś nowego! "Córka Zła" zapowiada się ciekawie^^

      Usuń
    3. Jak wstawiałam nowy rozdział to zauważyłam, że dodałaś do obserwowanych, dlatego juz Ci o tym nie pisałam.
      Cieszę się, że C się podoba :D

      Usuń
    4. Mogę Cię o coś spytać? Skąd wzięłaś tę łacińską sentencję i jej tłumaczenie? Sama ją wymyśliłaś, czy jest dziełem obcego umysłu?? :3

      Usuń
    5. Oczywiście że możesz.
      Sama wymyśliłam, a potem na google tłumacz i jest. :)

      Usuń
    6. Rozumiem, że google tłumaczył na łacinę^^ Zdajesz sobie sprawę, że jego tłumaczenie całkowicie odbiega od Twojego zamysłu?? :3 Ale tak to już jest z google translator. Na przykład pierwsze zdanie jest kompletnie niepoprawne, a jeśli już na siłę, by się je jakoś chciało zrozumieć to brzmiałoby mniej więcej tak: "Które jeden raz podzielone są". ^^ Mój protest stąd, że się uczę owego języka i wychodzi na to, że na gramatyce znam się lepiej niż słownik online ^^
      Zwracam na to uwagę tylko dlatego, ponieważ wymyślony przez Ciebie frazes w języku polskim jest dobry, tylko z jego tłumaczenie już gorzej :3 Widzisz łacina to strasznie skomplikowany język, posiadający tyle różnych odmian, trybów i czasów, że google nie jest w stanie ich przeanalizować. Tu pojawia się plus nauki w szkole, choć z początku bardzo się przeciw niemu buntowałam ^^
      Ale sentencja bardzo ładna, super pasuje do klimatu Twojej historii :3

      Usuń
    7. Zdawałam sobie sprawę, że nie przetłumaczy mi tego idealnie słowo w słowo, ale nie pomyślałam, że aż tak niedokładnie. Dzięki, że zwróciłaś mi na to uwagę. :)

      Usuń
    8. You're welcome! ^^ Gdybyś kiedyś chciała jeszcze którąkolwiek ze swoich prac przyozdobić łacińską sentencją, mogę pomóc :3

      Usuń
    9. Dzięki:) W razie co będę wiedziała gdzie się zgłosić:)

      Usuń
  2. Wchodzę, by zobaczyć, czy uczyniłaś jakieś postępy, a tu... epilog. Cóż, zaskoczyłaś mnie. Oczywiście byłam świadoma, że nie zostało wiele rozdziałów do ukończenia "Sióstr Riddle", jednak przy takiej ilości wątków to raczej trudne do osiągnięcia. Jesteś pewna, że zakończyłaś wszystkie?

    Przeczytałam go i mam mieszane uczucia. Dużo błędów - to po pierwsze. Poza tym w oczy rażą takie zdania jak np. "Po chwili, nad nimi pojawił się Kryształ Ciemności, rozświetlony ciemny blaskiem." Blask ma taką właściwość, że jest po prostu jasny. Prawa fizyki, nie przeskoczysz.

    Historię zakończyłaś przewidująco, ale to nawet dobrze, gdyż nie wyobrażam sobie, abyś miała nagle przeorientować Harry'ego czy uśmiercić Hermionę. Fajnie by jednak było, gdybyś napisała coś innego oprócz faktów, kto za kogo powychodził i ile miał dzieci. Ale to już szczegół.

    Widać, że się polepszyłaś. I to dużo, choć szczerze powiedziawszy, szału nie ma. Może faktycznie lepiej byś się czuła w fantasy niż ff? Nie wiem, ale liczę, że teraz, gdy piszesz opowiadanie już całkiem wymyślone przez Ciebie, bardziej przyłożysz się do strony językowej i kreacji bohaterów. Logiki też.
    Już po Wigilii, ale Święta jeszcze są. Tak więc wesołych!

    PS. Znalazłaś już betę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że wpadałaś i skomentowałaś. To, że błędów jest wiele to wiem, co widzę zawsze staram się poprawiać przed opublikowaniem.
      Znalazłam, jednak kolejny rozdział musiałam wstawić nie betowany.
      Również wesołych :D
      Pozdrawiam:D

      Usuń
  3. Ach, zakończyłaś historię. Coś czuję, że się spieszyłaś, bo trochę błędów się pojawiło. Widać jednak różnicę i poprawę z każdym następnym rozdziałem.
    Coś mnie kusi by przeczytać twoją fantastykę. Zajrzę tam niedługo... :))

    Ach, szkoda, że mi się nie udało dokończyć opowiadania... jak zacznę robić nowe, dam ci znać. Trzymaj kciuki, by tym razem było ukończone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spieszyłam się Dementorko, ale jestem takim przypadkiem, że zawsze błędy popełnię, mimo, że sprawdzam.
      Zapewniam, że będę:)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Co Koniec?! Szkoda naprawdę.
    Ale myślę że dobrze że skończyłaś tak a nie w inny sposób.
    Powiem ci też że czytając całą tę historię,śmiałam się czasami, ale też i płakałam za co jestem ci wdzięczna że stworzyłaś coś tak cudownego.
    Pozdrawiam ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało:) Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Hеllo outstаnԁing blog! Dоeѕ гunnіng a blοg such as this taκe a greаt deal of
    work? ӏ hаvе no knowlеdge of coԁing but ӏ hаd
    been hoping to ѕtaгt my оωn blog soon.
    Аnyway, should уou have any recommenԁаtiοnѕ οг tips for new blog owneгѕ pleaѕe share.
    I knoω this is off subject nеνeгtheless I just ωantеd to аѕκ.

    Thanks a lot!

    Ηаve а look at my blog post; therapeutic touch
    Also visit my webpage - massage anywhere

    OdpowiedzUsuń
  6. Cruciatrusie tak na wstępie weź sprawdź GG :D
    Nie mogę uwierzyć, że to koniec. Kiedy weszłam pierwszy raz na twego zacnego bloga to był dopiero rozdział trzeci ...
    Nareszcie został unicestwiony :D yeah czujesz te jaskrawe kolory ? :D
    Łucka Tobie też dziękuje za pomyślną współpracę. Epilog sama wiesz jaki jest, zresztą czytelnicy Ci napisali co jest nie tak, więc nie będę robić tego samego w kółko.
    Nigdy nie zapomnę tego wspaniałego bloga i naszych rozmów na jego temat <3

    Pzdr:***

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc to koniec...
    Na wszystko przychodzi pora, także na koniec.
    Ja jestem jakoś tak mam, że lubię kiedy wygrywa jasność, ale tym razem podoba mi się to, że wygrywa ciemność. Vold ministrem, Hermiona i reszta są szczęśliwi, czyli wszystko, czego dusza zapragnie. Boli mnie jednak to, że zabito mugoli, niewinnych ludzi, ale tu znów odzywa się moje upodobanie do dobra. :)
    Pozdrawiam,
    Eileen

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham to opowiadanie i w 100 % przeczytam pozostale Twoje dziela : )) jeju, kocham, po prostu wielbię to! : 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba.
      Dziękuję za komentarz. :D

      Usuń
  9. Mialam powiadamiac to powiadamiam :D Na http://hp-i-czasy-zalozycieli.blogspot.com/ pojawil sie 5 rozdzial :D Serdecznie zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chcialabym tylko ci powiedziec ze masz talent który musisz jeszcze udoskonalic. Sama pisze opki ale ich nie udostepniam. Ja sie jeszcze musze wprawic. Czesc twojego opka jest skomentowana przez analizatorów na niezatapialna armada kolonasa waazona tu link skopiujcie sb ;* http://niezatapialna-armada.blogspot.com/2012/11/corki-lorda-podemorta-czyli-pomoz-tillu.html Polecam padłam ze śmiechu. I radze na przyszłośc nie robic bledow w opkach bo ci analizatorzy niezle daja w kosc ;)

    OdpowiedzUsuń