W
tym samym czasie, gdy Potter i Lestrange udali się na zadanie, w Hogwarcie, w
na siódmym piętrze, gdzie między innymi znajdował się gabinet dyrektora,
znajdowało się w nim dwóch mężczyzn, którzy byli nauczycielami w tejże szkole.
Jeden z nich, siwobrody starzec, z okularami połówkami osadzonymi na jego
przekrzywionym nosie, który siedział za biurkiem na swym wygodnym fotelu, i
drugi, młodszy z czarnymi, wiecznie tłustymi włosami i o haczykowatym nosie.
Pierwszy był tym do którego owy gabinet należał, a w tej chwili słuchał tego co
Mistrz Eliksirów ma mu do powiedzenia na temat jego decyzji.
- Myślisz, że jest to dobry pomysł? –
zapytał ze spokojem. – Czarny Pan wkrótce, niewykluczone, że nawet dziś,
planuje atak na Hogwart.
- Czy oznajmił wam, że chce to zrobić
właśnie dzisiaj? – zapytał również spokojnie Dumbledore.
- Nie – skłamał gładko Snape.
- Więc nie widzę żadnych
przeciwwskazań, Severusie. Szkoła będzie bezpieczna – zapewnił.
Żebyś
się jeszcze nie zdziwił, Dumbledore –
pomyślał Snape.
- Jak uważasz – rzekł chłodno.
Następnie wstał i wyszedł z gabinetu. Udał się do Czarnego Pana by powiadomić
go o zamiarach dyrektora.
***
Droga
do osady wspomnianej przez Diego, nie była zbyt długa, ale nadal bardzo kręta. Chłopcy, kilka
razy się zatrzymywali, ponieważ było dość sporo Serafisów i teraz mieli już ich
wystarczającą ilość, a nawet nadmiar.
Stary
Obóz nie wyglądał zbyt zachęcająco. Wszystko było drewniane, a większość chat
wyglądało na stare i jakby miały za chwile się rozlecieć. Jedynie zamek
znajdujący się na środku tego obozu był murowany. Mieszkali w nim sami magowie,
magnaci i strażnicy. Krótko mówiąc elita Starego Obozu. Natomiast poza murami,
w zwykłych drewnianych chatach, zamieszkiwali tak zwani Kopacze i Cienie,
cokolwiek miało to oznaczać.
Ślizgonom, udało się zająć jedną z nie
wielu pustych chat. Jej wnętrze wyglądem odstraszało tak samo jak na zewnątrz:
na ścianach zwykłe do tego krzywe deski, na lewo od drzwi, stało liche
pojedyncze łóżko, a obok pusta skrzynia. Na środku stał drewniany stół z dwoma
pieńkami służącymi jako stołki. Wszędzie było mnóstwo kurzu, w rogach pajęcze
sieci, a na podłodze walały się drzazgi. Nie wyglądało to zbyt zachęcająco.
Jednak chłopcy, nie skupiali się na wygodach, a zadaniu, które musieli wykonać,
aby jak najszybciej móc powrócić do Hogwartu.
Kilkoma prostymi zaklęciami,
zabezpieczyli chatę przed nieproszonymi gośćmi, postanowili, że tam zostawią
wszystkie zebrane składniki i zaczną warzyć eliksir.
***
Niezbyt
gęsty las, zarośnięty grubymi kilku wiekowymi drzewami. Niesamowicie mroczny,
niebezpieczny i pełen przeróżnych stworzeń. To był Zakazany Las. Na skraju tego
lasu, jednak nie od strony hogwardzkich błoni, a drugiej, gdzie tereny szkoły
już nie sięgały, zebrała się bardzo liczna armia składająca się z
śmierciożerców, wampirów i wilkołaków. Lord Voldemort, wraz ze swoją armią,
miał zamiar dostać się do Hogwartu właśnie od strony lasu. Czekał tylko na
znak. Wiedział, że Dumbledore opuszcza szkołę, a on nie może przepuścić takiej
okazji.
- Wierni sprzymierzeńcy! – powiedział
do nich donośnym, ale jak zwykle zimnym głosem. – Dzisiaj, zdobędziemy Hogwart.
Jedyną twierdzę jasnej strony. Wygramy i na zawsze wyplenimy szlamy i mugoli z
tego świata – panowało milczenie, nikt nie ośmielił się mu przerwać. Jednak te
słowa, jeszcze bardziej ich zmotywowały do walki. Tego właśnie pragną.
Wolności. Pragną uwolnić się od szlam i mugoli. Na zawsze.
***
Następnego
dnia, zaczęli się rozglądać za kolejnymi składnikami, po pytali się obozowych
ludzi gdzie, poszczególne ingrediencje mogą znaleźć. Znalezienie wszystkiego,
zajęło im trzy dni. Nie było łatwo, tak jak w przypadku Serafisów, by zdobyć kolejne składniki bardzo często
musieli się narażać. Na przykład, gdy musieli iść aż na drugi koniec tej całej
koloni, by zdobyć Bagienne Ziele*, które jak sama nazwa wskazuje rośnie na
bagnach, omal wtedy nie zginęli. Na tych moczarach aż roiło się od wielkich
wężowatych, a zarazem jaszczuro-podobnych gadów. Gdyby nie interwencja jednego
ze strażników tamtejszego Obozu, było by po nich. Takich sytuacji podobnych do
tej było kilka. Jednak teraz zostało im się jedynie uwarzyć eliksir, co mogłoby
się wydawać niezbyt trudne, ale patrząc z perspektywy Ślizgonów, było to
cholernie trudne. Obaj byli słabi w eliksirach.
***
-
Przepraszam – rozległ się nagle głos małej dziewczynki. – Mam wiadomość dla
Harry’ego Pottera, gdzie go mogę znaleźć. Przyjaciele popatrzyli się po sobie,
nie wiedząc co zrobić. W końcu wykazała się zdrowym rozsądkiem i się odezwała.
- Daj tę wiadomość. Przekażę mu.
- Ale ja miałam to jemu dać.
- Jestem jego przyjaciółką, możesz być
pewna, że Harry dostanie tą wiadomość.
Dziewczynka nie pewnie się na nią
popatrzyła, ale przekazała brązowowłosej rulonik pergaminu, a potem odeszła.
- To od Dumbledore’a! – wykrzyknęła
Ślizgonka – Musi się u niego zjawić najszybciej jak tylko może.
- W takim razie teraz nie może –
stwierdziła Ginny.
***
- Gotowe – powiedzieli jednocześnie
Ślizgoni, wrzucają ostatnie ziarno Czuraczka nadwodnego**.
- Teraz kolor powinien być.. – zaczął
David, zerkając do receptury.
- JEST! – wykrzyknął Harry
- …przezroczysty – dokończył
Lestrange. Taki właśnie kolor wywar przybrał. To oznaczało, że udało im się.
Przelali eliksir do fiolek, które wcześniej transmutowali z leżących na
podłodze drzazg. Przed nimi pojawiły się ostatnie fragmenty Kryształu
Ciemności. Momentalnie obaj znaleźli się u Athy. Po kilku sekundach, pojawiła
się tam również Anastasia i reszta przyjaciół.
- David! Harry! – wykrzyknęła Hermiona
i obu przyjaciołom rzuciła się na szyje. Pozostali również się przywitali,
jednak nie zareagowali aż tak emocjonalnie jak brązowowłosa.
- Hermiono, spokojnie – powiedziała rozbawiona
Anastasia. – Nie widziałaś ich zaledwie kilka godzin.
- Godzin? – zdziwił się Harry.
- Nie było nas osiem dni. – powiedział
David.
- Rzuciłam Pętlę Czasu – wyjaśniła Atha. -
Tu minęły zaledwie trzy godziny, a tam osiem dni. Gotowi by połączyć Kryształ
Ciemności? – zapytała po kilku chwilach. Wszyscy skinęli głowami. Wtedy przed nimi pojawiły się zdobyte przez
nich części. Atha machnęła ręką, a przed nią zmaterializowała się się kamienna misa
bardzo przypominająca myślodsiewnie.
- Wlejcie tu sześć fiolek – poleciła. –
Dokładnie tyle ile jest części Kryształu.
Kiedy jej polecenie zostało wykonane,
nimfa kazała włożyć do eliksiru fragmenty artefaktu. Również i to wykonali bez
zbędnych pytań.
- Stańcie dookoła nas, chwyćcie się
mocno za ręce i skupcie się na tym by Kryształ Ciemności się połączył – zrobili
co kazała.
Atha i Anastasia wyciągnęły prawe ręce
nad misą, a lewą dłonią dotknęły miejsca, gdzie znajdowały się ich czarne
krople. Po chwili, równo, mocnymi i pewnymi głosami zaczęły wypowiadać inkantacje
w jakimś dziwnym języku. Po kilku sekundach, z dłoni nimf zaczęło się wydobywać
mroczne światło i wpadało prosto do misy. W pewnym momencie, obok Athy i Anastasi pojawiła się piękna,
biała zjawa. To była ta sama zjawa, która znalazła się w zadaniu Hermiony,
Łucji i Dracona. Paczce zaparło dech w piersiach. Coś w jej wyglądzie
onieśmielało. Cala emanowała dziwną, niespotykaną mocą. Ciemną mocą, czarną
magią mimo, że była tak jasna. To wszystko tworzyło kontrast. Białowłosa
uczyniła to samo co nimfy. I z jej dłoni wypłynęło owe mroczne światło, jednak
tym razem o wiele silniejsze, niż to wcześniejsze. Nagle zjawa się odezwała,
jednak ku zdziwieniu przyjaciół zrozumieli ją.
To co kiedyś podzielono,
Moc potężną utracono.
Niech z większą siłą powróci,
Przeciwnika w proch obróci.
To co dawniej podzielono
Teraz znów połączono.
Po ostatnim słowie, z dłoni zjawy i
nim nic już się nie wydobywało. Białowłosa momentalnie zniknęła, a nimfy upadły
na posadzkę, nieco osłabione.
Połączony już kryształ Ciemności uniósł
się odrobinę nad misę, emanowało z niego potężną mocą, czarna magia rozchodziła
się wszędzie dookoła nich, a sam Kryształ świecił się czarną poświatą. Nagle to
wszystko ustało, a artefakt delikatnie opadł na dnie misy, w której nie było już
ani kropli eliksiru. Wtedy i nimfy odzyskały swe siły i udało i się wstać.
- Udało się. – powiedziała radośnie
Atha. – Powinniście już wracać. Gdy będziecie potrzebować Kryształu, on sam się
pojawi. Będziecie musieli powtarzać jakieś zaklęcie by moc się uaktywniła czy coś takiego. A teraz wróćcie do Hogwartu.
***
- CO?!!! – wykrzyknął Harry, gdy dowiedział się, że ma
się udać do Dumbeldorea. –To do niego idę – rzekł. – To jest najprawdopodobniej
wyprawa po horkruksa. – po tych słowach
natychmiast skierował się w stronę siódmego piętra.
To
dlatego ojciec zdecydował się dzisiaj zaatakować. Nie ma Dumbledorea i nie
będzie przez kilka godzin. –
pomyślała Hermiona.
**Czuraczek nadwodny – takie małe stworzonko wymyślone przeze mnie na potrzeby opowiadania.
Uwierzycie, że to już jest 30 rozdział? Zaczynając to opowiadanie, nie sądziłam, że dojdę aż tak daleko.
Jak wam się rozdział podobał?
Pozdrawiam, Cruciatrus.
No nie powiem, że jest zdecydowanie bardzo ciekawie i intrygująco. Takiego fanficka już dawno nie czytałam.
OdpowiedzUsuńOd strony językowej; w niektórych zdaniach poprawiłabym składnię, dostrzegłam też literówkę: "Jak uważasz - rzekła chłodno" - odnoszę się do wypowiedzi Snape'a, powinno być "rzekł".
Powtarzasz też "Stary Obóz" trochę częściej niż byłoby to konieczne.
To tyle z krytyki, czekam na ciąg dalszy, a u mnie pojawił się nowy post ;p
Cieszę się, że się podoba :D
UsuńDziękuję za wytknięcie błędów, postaram się poprawić.;D
Fantastyczne pomysły! Naprawdę lubię takie zagadkowe opowiadania, choć sama takich nie potrafię pisać. moja cierpliwość jest ograniczona, niestety.
OdpowiedzUsuńCwany Voldzio! No, ale czemu się dziwić skoro to były Ślizgon?
Gratuluję okrągłej 30! ;D
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy!
Eileen
Bardzo dziękuję. :D Również pozdrawiam:)
UsuńUwielbiam tutaj jak przedstawiasz bohaterów.
OdpowiedzUsuńNo i Dumbledore całkiem odmieniłaś jego wizerunek dobrotliwego staruszka (ale zmiany są fajne;))
Opowiadanie jest pełne tajemnic i strasznie mnie intryguje co wydarzy się w kolejnych częściach.
Wesołych świat i szczęścia w nowym roku!
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że się podoba.
UsuńRównież życzę Ci Wesołych Świąt.