niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział III

 Perspektywa Ginny
    
    Obudziłam się chociaż, nadal wtulałam się w poduszkę trochę pomrukując. Nagle przypomniałam sobie, o wizycie u Harry'ego i szybko wstałam potykając się o własne nogi. Po kilku minutach, ogarnięta, jak burza wpadłam do pokoju mojej siostry. Jak szybko przyzwyczaiłam się do myśli, że to właśnie ona jest moją siostrą.  Zauważyłam ją śpiącą w łóżku. To ona jeszcze spała ? To niedopuszczalne o tej godzinie ?
- Trzeba ją należycie obudzić- powiedziałam sama do siebie. - Siostrzyczko wstawaj - mruknęłam jej do ucha i potrząsnęłam nią dwa razy.
Hermiona obróciła się w drugą stronę, jednak nie obudziła się.
- HERMIONO, DO CHOLERY WSTAWAJ !!!- krzyknęłam na jednym wydechu i aż podskoczyła.
- Kur*a  Ginny, pogięło cię - mruknęła, a ja zaczęłam chichotać. - Czego kur*a zęby szczerzysz ? - zapytała rozeźlona.
- Skąd Panna-Wiem-To-Wszystko zna taki język ? - zapytała śmiejąc się w najlepsze.
- Od zawsze kur*a ! - warknęła - Mówię tak jak jestem wkur...eee.. wkurzona - rzekła, natychmiast się poprawiając. - Która na osi ? - zapytała lekko przy tym ziewając.
- 10. 20 - odparłam z chytrym uśmieszkiem.
- Co ? I Ty mnie budzisz dopiero teraz ? No wiesz co .. - przerwałam jej
- Dobra ogarnij się i chodź na śniadanie!
- Ok, już- burknęła i klnąc pod nosem poszła do łazienki, a ja zeszłam do jadalni.

Perspektywa Hermiony

   Gdy już się ogarnęłam i powrócił do mnie cywilizowany język ( czyt. złość za brutalne obudzenie mnie zniknęła. przyp. aut. )zeszłam na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy jeszcze jedli. Pewnie w sobotę odbywało się później.
 - Dzień dobry - mruknęłam kiedy przekroczyłam próg jadalni
- Witaj Hermiono - odpowiedział sztywno ojciec, cały czas utrzymując zimny ton. No a czego sie spodziewałam ? W końcu to Voldemort.
- Cześć córeczko - przywitała się mama, a na jej twarzy gościł radosny uśmiech. Usiadłam do stołu, i również zaczęłam konsumować posiłek. Gdy wszyscy się najedli zjawiły się trzy skrzatki i posprzątały.
- Zapomniałem wam wczoraj powiedzieć, że będziecie miały skrzatki każda dla siebie. Dla Hermiony Mai , a dla Ginny Klaudynka. To wszystko, bawcie się dobrze. - dodał i wyszedł z jadalni.
Po kilku minutach wyszłyśmy z dworu i po chwili mama teleportowała nas na Privet Drive.
-Witaj Harry - powiedziałyśmy równo, trochę zabrzmiało to jak byśmy to ćwiczyły, no cóż.
- Witajcie, wchodźcie dalej, Dursleyów nie ma,  ale to chyba wasza zasługa - uśmiechnął się wdzięcznie
- Tak,  Harry jest coś o czym powinieneś wiedzieć - zaczęłam niepewnie, nie owijając w bawełnę gdy byłyśmy już w środku. Odpowiedziała mi cisza więc mówiłam dalej.
-  Ja i Ruda jesteśmy twoimi kuzynkami, a nasza mama jest siostrą twojego ojca,
- Co !?
- Tak Harry, to prawda, jestem twoją ciotką, tak na marginesie, to możesz mówić mi po imieniu, ale to jeszcze nie wszystko, - powiedziała - Miona i Ginny są córkami Toma Riddle'a, który jest bardziej znany jako...
-  ...Voldemort. - wszedł jej w słowo Harry - Zabójca moich rodziców
- I tu się mylisz Harry, to nie on zabił Jamesa i Lily, ja też na początku myślałam że będzie chciał cię zabić, ale prawda jest inna, nie mogę Ci powiedzieć kto to zrobił, bo jestem związana Przysięgą Wieczystą. Tom nigdy nie chciał i nadal nie chce Ciebie zabić, to tylko wymysły Dumbledore'a.
- A przepowiednia Trelawney?
- Wymysł tej wieszczki od siedmiu boleści, a Dumbledore nie jest taki święty jak wszystkim się wydaje, wkrótce się przekonasz, ja na twoim miejscu bym mu tak nie ufała. Lily i Huncwoci, w porę przejrzeli na oczy.
 - Chwila, chcesz powiedzieć że Remus jest po stronie Voldemorta ?
 - No tak, tylko ich przypadkiem nie wydaj.
 - Jasne -  musiało go to trochę zszokować, szkoda że mama nie może mu powiedzieć kto zabił mu rodziców, chwila przecież ja mogę, tylko czy powinnam ? Ostatecznie postanowiłam, że na razie będę milczała.

                                                          ***
   Siedzieliśmy w salonie Dworu, trwało zebranie śmierciożerców, na którym pod koniec miałyśmy zostać przedstawione sługusą ojca. Byłyśmy w takim miejscu że mogłyśmy widzieć całą salę zebrań, a nas nie widział nikt. Dyskusja była o tym jak porwać Harry'ego. Ojciec chce go w swoich szeregach. Twierdzi że jak mu powie o zbrodniach Dumbledore'a i kto zabił Potter'ów to Harry bez wahania odejdzie od niego. Ciekawy plan. Tylko nie wiedzą jak go tu ściągnąć. A przecież ojciec ma mnie i Ginny, my mogłybyśmy go przyprowadzić, nam ufa. Banda głupców. Niebezpiecznych patafianów. Normalnie boki  zrywać. Różne mieli propozycje, aż jedna była tak idiotyczna że musiałam się wtrącić. Ta szuja Lestrange wymyśliła by porwać "jego" mugoli a niby on przybędzie na ratunek. Niedoczekanie.
- No głupszych pomysłów to już nie macie. - spytałam ironicznie, nie mogąc się już powstrzymać i wyszłam z kryjówki. - Ojcze, Harry nie jest idiotą, nie przyjdzie tu, bo ci mugole nic dla niego nie znaczą - wyjaśniłam zakładając ręce na piersi.
- Granger ! - krzyknęła Bellatriks - Co ta szlama tu robi !? Cruc...- nie dokończyła
- Bellatriks - warknął Voldemort, a ta ucichła natychmiast.
- Ginevro podejdź tu - polecił i po chwili moja siostra stała już obok mnie.  - Hermiona ? Ginny ? Co tu jest grane ? - Syriusz i Remus nie wiedzieli o co chodzi, zresztą tak jak reszta, a my miałyśmy dowód że ojciec nie kłamał Huncwoci naprawdę są po jego stronie.
- Pewnie zastanawiacie się co robią tutaj Granger i Weasley nieprawdaż ?. Przyjaciółki Potter'a na zebraniu śmierciożerców... - powiedział z lekko drwiną -  Tyle że one nie są już Granger i Weasley tylko, a może aż Riddle. Tak najwierniejsi, to moje córki.- mówił spokojnym, ale jak zawsze zimnym tonem - Macie się ich słuchać, za każde nieposłuszeństwo będą miały prawo was karać. A ja już zadbam o to by umiały. Zrozumiane ? - zapytał już ostrzejszym tonem, jednak nadal lodowatym. - Siadajcie przy stole. -  syknął widząc nasze miny. Ginny usiadła koło Malfoy'a, a ja obok jakiegoś nieznanego mi chłopaka, zbytnio mu sie nie przyglądałam, ale gdy na niego spojrzałam zobaczyłam piękne, zielone oczy. Oczy, które utkwiły w mojej pamięci.
 Ojciec powrócił do zebrania. 
- Hermiono, co miałaś na myśli mówiąc że oni dla niego nic nie znaczą ?
- Nienawidzi ich - przewróciłam oczami, to przecież jasne 
- Petunio ? - zapytał jakąś kobietę siedzącą dalej. Czyżby to była Petunia Dursley ? Śmierciożerczynią ? Nierealne, a prawdziwe.
- Tak, panie, Vernon i Dudley są dla niego nikim.
- Chyba nic więcej dzisiaj nie zdziałamy, koniec zebrania,  rozejść się - zakończył, po czym zwrócił się do nas - W Hogwarcie macie go przekonywać by dołączył do mnie i stracił zaufanie do Dropsocholika, czy to jasne ?
  - Tak ojcze - powiedziałyśmy równo po raz kolejny patrząc po sobie, a usta ojca wykrzywiły się w uśmiechu i odszedł. Dziwne że tak szybko na to przystałam, jednak Voldemort nie taki straszny jak powiadają. Jest zły, owszem, ale nie dla nas.

   Kiedy wróciłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i pogrążyłam się w rozmyślaniach. Wciąż nie docierało do mnie że jestem córką najpotężniejszego czarnoksiężnika i siostrą Ginny Weasley, mojej  rudej przyjaciółki. I co najważniejsze ojciec nie chce zabić Harry'ego. Dzięki tej informacji moja nienawiść do Voldemorta odrobinę wyparowała, lecz nie całkiem, ale jednak odrobinę się zmniejszyła. W pewnej chwili usłyszałam pukanie. Spojrzałam na zegarek 22.22. Kogo tu niesie o tej porze? Otworzyłam drzwi a za nimi ujrzałam osobę której, niespodziewałabym się ujrzeć przed moimi drzwiami, a mianowicie Dracon'a Malfoy'a.
- Czego tu Malfoy ?- syknęłam jadowicie.  Zdałam sobie sprawę, że to ja teraz jestem górą. Wkońcu to ja jestem córką Voldemorta, o on synem śmierciożerców. 
- Witaj, pani, chciałem tylko... - nie dane mu było skończyć gdyż mu przerwałam. Spodobało mi się, że zwraca się do mnie per "pani". Wreszcie nabrał szacunku dla lepszych od siebie.
- Może nie będziemy rozmawiać przez próg wejdziesz - zaproponowałam już milej.  W sumie to byłam ciekawa czego on chciał.
- Dziękuję, przyszedłem tu bo chciałem cię pani, przeprosić... - świat stanął na głowie Malfoy mnie przeprasza, paranoja  -...za te wszystkie lata, tak naprawdę nigdy cię nienawidziłem, ale  uczono mnie by poniżać szlamy, dotąd byłaś za nią uważana, gdybym wiedział że jesteś czystej krwi nigdy bym cię pani tak nie poniżał. Przepraszam. - normalnie zwariowałam albo to mi się śni. - Mam nadzieję, że mi to wybaczysz panienko Riddle.
- Przyjęte - wyjęknęłam oszołomiona po krótkiej ciszy, nie spodziewałam się, że tchórzofretka jest zdolna do przeprosin. Ale może warto się z nim zaprzyjaźnić ? Teraz na pewno częściej będziemy skazani na swoje towarzystwo. 
- Dziękuję pani, no to ja... - znowu mu przerwałam.
- Nie mów do mnie pani, mów mi Hermiona - powiedziałam
- Ale Czarny Pan kazał... - znów nie dane mu było skończyć.
- Nie przejmuj się tym - po chwili namysłu dodałam - Zakopujemy broń ? - zwariowałam
- Zgoda - podał mi rękę - Draco
- Hermiona
- Cóż Hermiono, ja już pójdę, dobranoc
- Dobranoc Draco -  i wyszedł,
Teraz to dał mi powód do rozmyślań, ale no cóż może nie będzie tak źle. Niedługo po jego wyjściu i moich kompletnie bezsensownych paranojach zasnęłam.

2 komentarze:

  1. Fajny blog. :) miło tutaj.

    skomentuj mojego : http://adirection.blog.onet.pl/

    a.

    aniela.gocel@onet.pl, 2012-04-22 14:30

    OdpowiedzUsuń
  2. brawo super sweet;*
    powiem że znalazłam dużo literówek i uśmiałam sie przy DROPSHOLIK
    dobra jesteś słuchaj częściej pisz masz talent widać
    niezły pomysł na opowidanie maks podziw;p
    a i jeszcze jedna sprawa:
    PISZ PISZ PISZ i usuń kody bo to odpycha

    ~nieżle wkurzona, 2012-04-23 17:54

    OdpowiedzUsuń