poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział X

Perspektywa Ginny
   
  Szłam dość szybkim krokiem, korytarzami domu. Zmierzałam do gabinetu ojca. Wezwał mnie. Gdy byłam już pod drzwiami zapukałam i weszłam. 

- Jestem ojcze - zadeklarowałam 
- Witaj Ginny, siadaj - wykonałam polecenie - Mam dla ciebie zadanie córko. Liczę, że je dobrze wykonasz. 
- Oczywiście. Słucham, ojcze - byłam niezwykle ciekawa jakie to zadanie. 
- W Hogwarcie na twoim roku jest pewna krukonka. Jest nią Luna Lovegood. Posiada ona moc, która bardzo by nam się przydała. Twoim zadaniem jest przeciągnąć ją na naszą stronę, tylko tak by Dropsocholik nie wiedział. Dasz radę ? 
- Tak ojcze - przecież to proste. - Jeśli mogę zapytać, co to za moc, którą ma Luna ? 
- Jednym ruchem ręki potrafi wytworzyć ogromną tarczę, i może ochraniać nią inne osoby. Gdyby była po stronie Dumbledore'a to mielibyśmy problem. Plusem jest ze stary Drops nie wie o jej mocy, ale to tylko kwestia czasu. Ona musi być z nami. Rozumiesz ? 
- Tak. To wszystko? 
- Tak. Możesz wracać do szkoły Ginny. A, i wezwij do mnie Hermionę.
 

Perspektywa Hermiony
                                                    
   Kolacja w Wielkiej Sali trwała w najlepsze. W drzwiach ukazała się rudowłosa dziewczyna. Moja siostra. Zapewne szukała nas, bo przez chwilę stała. Potem ruszyła w kierunku stołu Slytherinu, gdzie siedziała cała nasza paczka. Niedawno ku uciesze Harry'ego wstąpiła do niej Łucja Snape, również popierała Lorda Voldemorta i razem z nami miała wstąpić do jego szeregów. Jakiś czas temu przestaliśmy siadać przy swoich stołach, teraz siadamy wszyscy razem przy jednym. Akurat teraz padło na Ślizgonów. Na początku dla większości uczniów było to szokiem, ale chyba się przyzwyczaili, bo nikt już nie zwracał na nas uwagi. Ginny usiadła obok Dracona i od razu rzuciła się na jedzenie. Potem szeptem powiedziała nam o zadaniu od ojca. Zdziwiłam się, przecież żadne z nas nie podejrzewało by Lunę o taką moc. Ruda ma poważne zadanie i lepiej będzie jak jej się uda i to jak najszybciej.

                                             ***

 
Tym razem to ja szłam korytarzami dworu zmierzając do ojca. Ginny dostała zadanie, więc ja pewnie też, zastanawiałam się na czym będzie polegało.

- Witaj ojcze 

- Jesteś już, siadaj Hermiono - powiedział - czy Ginny mówiła ci o swoim zadaniu?
 - Tak ojcze, ja też dostanę zadanie?
 - Tak Hermiono tylko, że twoje będzie nieco trudniejsze, ale myślę że podołasz.
 - Oczywiście, więc na czym ono polega?
 - Jest bardzo podobne do zadania twojej siostry. Na piątym  roku w Slytherinie jest Nicole Black...
 - Black ?
 - Tak jest ona zaginioną córką Regulusa Blacka, i siostrą bliźniaczką Luny Lovegood nie wiele osób o tym wie, a na pewno żadna z nich o tym nie wie. Black ma takie same zdolności jak Luna, więc sama widzisz że nie możemy pozwolić by Dumbledore omamił ją swoimi kłamstwami. On wie o jej mocy. Dlatego...
 - ...Nie mogę dopuścić by przeszła do Zakonu. Coś jeszcze?
 - Tak kiedy twoja siostra wykona swoje zadanie Ty uświadomisz je, że są siostrami i kto jest ich ojcem. To by było na tyle. Możesz wracać.
 - Żegnaj ojcze- odparłam beznamiętnie

                                                         ***
  Dni mijały, a ja wciąż głowiłam się jak wykonać to zadanie. Przecież nie pójdę do niej i nie powiem jej "Słuchaj Nicole, masz potężną moc, jesteś bliźniaczką Lovegood i musisz przyłączyć się do śmierciożerców." Nie walnę jej tak tego prosto z mostu, jakby nie mogła nadarzyć się jakaś odpowiednia okazja... nagle poczułam coś ciężkiego w kieszeni. To zaczarowany sykl. Działał on na zasadzie galeonu z GD. Tylko, że sykl był przeznaczony dla naszej paczki, przesyłaliśmy sobie nim ważne informacje. Tym razem napis głosił


     Siódme piętro obok Pokoju Życzeń.Teraz. GR.

Zastanawiałam się czego ona chce. Byłam na szóstym piętrze więc do Ginny dotarłam bez problemu. A tam, zobaczyłam moją siostrę siedzącą w kącie korytarza, ale nie była sama, obok niej siedziała zapłakana ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz