Perspektywa Luny
- Nad czym rozmyślasz ? - zapytałam siostrę, zaciekawiona
-
Wiesz, tak się zastanawiam nad tym co się ostatnio wydarzyło w naszym
pokoju wspólnym - odpowiedziała - no wiesz kilka dni temu - dodała,
widząc moje zdziwione spojrzenie.
- Eee... a co się wydarzyło ?
- Nie wiesz ?
- No prawdę mówiąc to ostatnio za bardzo przejęłam się zadaniem i nie zwracałam uwagi na to co się dzieje dookoła mnie. - przyznałam szczerze.
-
Parę dni temu Ginny zerwała ze Smokiem bo tamten całował się z
Parkinson, i w tym samy czasie Lestrange dostał jakimś paskudnym zaklęciem.
Przez to Hermiona prawie nie wychodzi ze skrzydła szpitalnego a Ginny z
dormitorium. - wytłumaczyła mi ze spokojem.
- Co ? - zdziwiłam się nie miałam o tym zielonego pojęcia - Ginny pewnie wypłakuje oczy przez Niego. Jak on mógł ?
- Nie mam pojęcia
- Idę do Niego - oznajmiłam wzburzona
- A po cholerę ?
-
Przemówić mu do rozumu - po czym wstałam i wyszłam z dormitorium
Nicoli, gdy byłam już w drzwiach usłyszałam jeszcze odpowiedz siostry
- Żeby tylko to coś dało
Weszłam
do Pokoju Wspólnego Ślizgonów i rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam
blondwłosego arystokraty. Jednak na jednym z foteli zauważyłam
Zabini'ego, podeszłam do Niego.
- Nie wiesz gdzie jest Malfoy ?
- U Siebie
- Może tak jaśniej ?
- Wieża prefektów drzwi obok Hermiony
- Dzięki - odpowiedziałam i ruszyłam we wskazanym kierunku. Bez trudu odnalazłam właściwe drzwi. Wpadłam bez pukania do pokoju.
- MALFOY! TY CHOLERNY DUPKU ! JAK MOGŁEŚ ZROBIĆ TO GINNY ?!!
- Luna uspokój się - powiedział cichym głosem
- JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ KIEDY TY ZROBIŁEŚ JEJ COŚ TAKIEGO !?
- To nie z mojej winy
- Ta jasne - mruknęłam, przestając się na Niego wydzierać
- Wysłuchasz mnie ?
- Mów
-
To nie było z mojej winy, tylko ta larwa mnie pocałowała, zanim
zdążyłem ją odepchnąć pojawiła się Ginny. Przecież nigdy bym jej nie
zdradził. Kocham ją do cholery. Potrafisz w to uwierzyć ? - kiedy zadał
to pytanie spojrzał się na mnie, a ja spojrzałam w jego oczy. Wyczytałam w nich wiele
uczuć takich jak ból i rozpacz, mówiąc to nie kłamał. Skinęłam głową
- Więc dlaczego jej tego nie powiesz ?
- Myślisz że nie próbowałem ?
- Idę do Niej - oznajmiłam, i jak powiedziałam tak zrobiłam - Tym razem to jej trzeba przemówić do rozumu.
Perspektywa Hermiony
Siedziałam
w skrzydle szpitalnym, to był już piąty dzień jak David nie dawał znaku
życia. Najchętniej to bym stąd nie wychodziła. Opuszczałam lekcje,
jednak się tym nie przejmowałam, byle tylko być przy nim. Gdyby rok temu
ktoś powiedział mi że z własnej woli będę opuszczała zajęcia to bym Go
wyśmiała. Martwiłam się o Niego, pani Pomfery mówiła że może się
obudzić w każdej chwili i nic mu się nie powinno stać, jednak mnie to
nie uspokoiło
- Dziecko, Ty jeszcze tutaj ? - usłyszałam głos za Sobą
- Cały dzień tu siedzisz, jest pora kolacji idź coś zjeść. - poradziła
pielęgniarka
- Nie chcę - mruknęłam
- Masz natychmiast opuścić to
pomieszczenie - powiedziała surowszym tonem. Bez słowa wstałam i
ruszyłam do drzwi, i tak przyjdę tu w nocy. Poszłam na kolację.
Dwa dni później
Znów
siedziałam w skrzydle szpitalnym, cicho łkałam. Nadal był nieprzytomny.
Ten tydzień zdawał się być dla mnie całą wiecznością. Bałam się że się
nie obudzi. Moje łzy skapywały prosto na rękę Davida, którą trzymałam w
swojej.
- Miona - usłyszałam szept - nie płacz - powiedziawszy to lekko się uśmiechnął.
- Boże, David obudziłeś się - wyszeptałam - wreszcie
- Co mi się stało ?
-
Setumsempra, sprawka Cassidy, jednej z koleżaneczek Parkinson, widziałam
jak rzucała. Nie martw się, więcej tego nie zrobi. Dostała za swoje.
- Ile byłem nieprzytomny ?
- Tydzień - odpowiedziałam - wiesz chyba powinnam zawołać pielęgniarkę - zaproponowałam
- Nie musisz
- Pani Pomfery ! - krzyknęłam, po chwili pojawiła się na sali
-
Co się stało ? - zapytała - O obudził się pan, panie Lestrange, zaraz
wracam. A pani, panno Riddle niech wyjdzie. Pacjent potrzebuje spokoju.
- Przyjdę później
- Ej a Ginny pogodziła się ze Smokiem ?
- Nie
- To powiedz jej żeby przyszła, muszę jej coś przekazać
- Okey - powiedziałam i wyszłam na korytarz. Tym razem z uśmiechem na ustach.
****
Perspektywa Ginny
Więc
jednak mówił prawdę. Dracon nie kłamał. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
Odpowiedziała mi cisza. Więc je otworzyłam. Zobaczyłam Dracon'a
siedzącego na łóżku, podpierającego głowę rękami. Musiał mnie nie
widzieć, gdyż nawet się nie poruszył.
- Dracon...
- Ginny... - powiedział cicho, podnosząc głowę - ja napraw... - próbował się tłumaczyć
-
Draco - przerwałam mu - nie tłumacz się, ja już wszystko wiem. Byłam u
Davida i mi powiedział jak było. Luna również. Przepraszam że nie
chciałam Cię słuchać. Po prostu myślałam że wolisz ją.
- Ginny nigdy
nie spojrzę na inną dziewczynę a Parkinson ani żadna inna mnie nie
interesuje. To Ciebie kocham. - po tych słowach pocałowałam Go. Tak mi
tego brakowało przez ten tydzień.
- Zapomnijmy o tym - powiedziałam
Perspektywa Hermiony kilka dni później
Ja, Chińczyk, Ostra, Smok, i Czarny siedzieliśmy w wieży prefektów, tym razem u Dracon'a, postanowiłam w końcu im powiedzieć.
-
Dostaliśmy zadanie. Nasza piątka. Musimy... - nie dokończyłam ponieważ
poczułam pieczenie na lewym przedramieniu. - Ojciec wzywa, później Wam
powiem. - przyłożyłam różdżkę do znaku i zniknęłam.
niech częściej ci sie nudzi plis !!
OdpowiedzUsuń~Astoria 2012-07-29 14:41
co ty tak je zmieniasz ? ;p aha fajnie !!!
OdpowiedzUsuń~Huncwtoka i Łap...2012-07-29 14:42
Nowy rozdział na http://w-c-i-e-n-i-u.blog.onet.pl/ Zapraszam!!
OdpowiedzUsuń~Vivian, 2012-07-31 15:37