Pierwszy września. Tak!
Wreszcie wracam do Hogwartu, mojego drugiego domu. Byłam w przedziale z
Harrym, Ronem i bliźniakami. Jednak zaraz miałam iść z Ronem na
spotkanie prefektów. Wyszłam przed nim, szłam dość szybko, rozglądając
się po przedziałach, z nadzieją że zobaczę Davida. Przez to nie
patrzałam jak idę i się przewróciłam, czułam że ktoś mnie złapał.
- Przepraszam - dopiero teraz zobaczyłam na kogo wpadłam, spojrzałam się w jego zielone oczy i zatopiłam się w tym spojrzeniu, do rzeczywistości przywrócił mnie jego głos.
- Hej Mionka, gdzie się tak śpieszysz ? - zapytał
- Hej, David. Na spotkanie prefektów
- Jesteś prefektem ? Gratulacje - uśmiechnął się do mnie,
- Dobra ja lecę, później pogadamy, na razie
- Hej
- Co to za jeden ? - zapytał Ron, który akurat mnie dogonił
- Nie ważne - rzekłam z uśmiechem i ruszyłam dalej
W przedziale prefektów nic się nie działo ciekawego, obowiązki te same co w tamtym roku, jednak doszedł nam jeden przywilej, prefekci szóstego roku mają własne kwatery w wieży prefektów. No i bardzo dobrze. Po zebraniu poszłam do Davida. Rozmawialiśmy na różne tematy, powiedziałam mu również o tym że jestem w zakonie, i że zastanawiam się się czy to nie był błąd. Mogłam mu to powiedzieć bez obaw. Ufam mu. Wtedy on powiedział mi coś czego bym się nie spodziewała. Powiedział mi że jako starsza siostra będę dziedziczką ojca, niby oczywiste, ale jakoś nigdy o tym nie pomyślałam. Dopiero David mi to uświadomił. Dlatego nie powinnam była dołączać, chociaż z drugiej strony to mogę być szpiegiem. Posiedziałam trochę z nim i wróciłam do chłopaków.
Była tam Ginny. Ruda też jest prefektem. Fajnie. Rozmawialiśmy i się śmialiśmy, w końcu rozmowa zeszła na to gdzie byłam tak długo.
- No a teraz Panno-Wiem-To-Wszystko mów nam kim on jest. -
- Fred ! Jak możesz ! I tak wam nie powiem, nie chcecie wiedzieć
- No ale przyznajesz się że to chłopak ? - co go to wszystko interesuje ?
- No - potwierdziłam - Ale to nie zmienia faktu że wam nie powiem.
- No to może nasza kochana Już-Nie-Siostra nam powie co ?
- Ona była u Davida Lestrange - no jak ona mogła ?
- GINNY !!!!!!! - wydarłam się - Czy ktoś Cię prosił o udzielanie informacji ?
- Wygląda na to że... -zaczął Fred
- Hermiona się... - wpadł mu w słowo George
- Zakochała ... - dodał Fred
- PRZEPADŁAŚ !!!! -krzyknęli razem, oni są niemożliwi.
- Chłopaki przestańcie - powiedziałam
- Jak się przyznasz, będziesz miała spokój - jak ja mogę się zadawać z takimi idiotami? Ale to nie zmienia faktu że ich lubię.
- NO DOBRA ! Macie racje przepadłam, tak, przyznaję się zakochałam się w Lestrange'u - wtedy drzwi przedziału się otworzyły i wszedł właśnie David, a ja momentalnie spaliłam buraka. On to chyba słyszał. Jednak nic nie dawał po Sobie poznać.
- Cześć jestem David Lestrange, Miona mówiła że mogę przyjść, wolne? - zapytał wskazując miejsce obok Harry'ego
- Tak, jasne -odpowiedział okularnik
- David poznaj moich przyjaciół, to są...- po kolei wszystkich mu przedstawiłam.
Aż do Hogwartu David z nami siedział, zakumplował się z chłopakami. Widać że ich towarzystwo mu nie przeszkadzało.
Tiara przydzieliła go do Ślizgonów, byłam trochę zawiedziona, chociaż i tak wiedziałam że on tam trafi. Jednak zdziwiła mnie piosenka tego starego kapelusza.Jeśli ktoś potrafi czytać między wierszami, to by wychodziło że przyjaciel jest wrogiem, a wróg przyjacielem. Trochę to bezsensu no ale cóż, zawsze mogłam źle zinterpretować.
Kiedy obejrzałam mój pokój położyłam się spać, przecież jutro lekcje. Kwatery prefektów są nawet fajne miałam salon, sypialnię i łazienkę. To lepsze niż spanie w dormitorium z Lavender i Parvati.
- Przepraszam - dopiero teraz zobaczyłam na kogo wpadłam, spojrzałam się w jego zielone oczy i zatopiłam się w tym spojrzeniu, do rzeczywistości przywrócił mnie jego głos.
- Hej Mionka, gdzie się tak śpieszysz ? - zapytał
- Hej, David. Na spotkanie prefektów
- Jesteś prefektem ? Gratulacje - uśmiechnął się do mnie,
- Dobra ja lecę, później pogadamy, na razie
- Hej
- Co to za jeden ? - zapytał Ron, który akurat mnie dogonił
- Nie ważne - rzekłam z uśmiechem i ruszyłam dalej
W przedziale prefektów nic się nie działo ciekawego, obowiązki te same co w tamtym roku, jednak doszedł nam jeden przywilej, prefekci szóstego roku mają własne kwatery w wieży prefektów. No i bardzo dobrze. Po zebraniu poszłam do Davida. Rozmawialiśmy na różne tematy, powiedziałam mu również o tym że jestem w zakonie, i że zastanawiam się się czy to nie był błąd. Mogłam mu to powiedzieć bez obaw. Ufam mu. Wtedy on powiedział mi coś czego bym się nie spodziewała. Powiedział mi że jako starsza siostra będę dziedziczką ojca, niby oczywiste, ale jakoś nigdy o tym nie pomyślałam. Dopiero David mi to uświadomił. Dlatego nie powinnam była dołączać, chociaż z drugiej strony to mogę być szpiegiem. Posiedziałam trochę z nim i wróciłam do chłopaków.
Była tam Ginny. Ruda też jest prefektem. Fajnie. Rozmawialiśmy i się śmialiśmy, w końcu rozmowa zeszła na to gdzie byłam tak długo.
- No a teraz Panno-Wiem-To-Wszystko mów nam kim on jest. -
- Fred ! Jak możesz ! I tak wam nie powiem, nie chcecie wiedzieć
- No ale przyznajesz się że to chłopak ? - co go to wszystko interesuje ?
- No - potwierdziłam - Ale to nie zmienia faktu że wam nie powiem.
- No to może nasza kochana Już-Nie-Siostra nam powie co ?
- Ona była u Davida Lestrange - no jak ona mogła ?
- GINNY !!!!!!! - wydarłam się - Czy ktoś Cię prosił o udzielanie informacji ?
- Wygląda na to że... -zaczął Fred
- Hermiona się... - wpadł mu w słowo George
- Zakochała ... - dodał Fred
- PRZEPADŁAŚ !!!! -krzyknęli razem, oni są niemożliwi.
- Chłopaki przestańcie - powiedziałam
- Jak się przyznasz, będziesz miała spokój - jak ja mogę się zadawać z takimi idiotami? Ale to nie zmienia faktu że ich lubię.
- NO DOBRA ! Macie racje przepadłam, tak, przyznaję się zakochałam się w Lestrange'u - wtedy drzwi przedziału się otworzyły i wszedł właśnie David, a ja momentalnie spaliłam buraka. On to chyba słyszał. Jednak nic nie dawał po Sobie poznać.
- Cześć jestem David Lestrange, Miona mówiła że mogę przyjść, wolne? - zapytał wskazując miejsce obok Harry'ego
- Tak, jasne -odpowiedział okularnik
- David poznaj moich przyjaciół, to są...- po kolei wszystkich mu przedstawiłam.
Aż do Hogwartu David z nami siedział, zakumplował się z chłopakami. Widać że ich towarzystwo mu nie przeszkadzało.
Tiara przydzieliła go do Ślizgonów, byłam trochę zawiedziona, chociaż i tak wiedziałam że on tam trafi. Jednak zdziwiła mnie piosenka tego starego kapelusza.Jeśli ktoś potrafi czytać między wierszami, to by wychodziło że przyjaciel jest wrogiem, a wróg przyjacielem. Trochę to bezsensu no ale cóż, zawsze mogłam źle zinterpretować.
Kiedy obejrzałam mój pokój położyłam się spać, przecież jutro lekcje. Kwatery prefektów są nawet fajne miałam salon, sypialnię i łazienkę. To lepsze niż spanie w dormitorium z Lavender i Parvati.
*
Pierwsze miałam dwie godziny eliksirów. Za jakie grzechy ? Jednak nie było aż tak źle, o dziwo nikt nie wysadził kociołka. Kiedy miałam już wychodzić z klasy Snape mi kazał zostać. Chcąc, nie chcąc musiałam się wrócić do jego biurka. Kazał mi przyjść razem z Rudą o 17.00 do jego gabinetu. Po jaką cholerę ?
Perspektywa Ginny
Szłyśmy razem z Mioną do Gabinetu Snapa. On na nas czekał. Kazał nam iść za sobą. Szliśmy w głąb lochów.
- Severusie - tak, jako córka Voldemorta byłam z nim na Ty - gdzie Ty nas prowadzisz ?
- Zaraz się przekonacie minęliśmy zakręt - już jesteśmy. To jest pokój wspólny Slytherinu. Wy jesteście potomkiniami Salazara Slytherina i Córkami Czarnego Pana, dlatego macie prawo, przebywać w pokoju wspólnym ślizgonów, kiedy tylko wam się podoba. Nie potrzebujecie hasła, wystarczy że powiecie że jesteście dziedziczkami Slytherina. Spróbujcie.
- Żartujesz ?! - zapytała Miona
- Nie, dobra a teraz właźcie bo nie mam wiele czasu
- Jestem dziedziczką Slitherina - przejście, natychmiast się otworzyło. Weszłyśmy, nagle zrobiło cicho.
- Spadać do Griffindoru - powiedziała Parkinson, ale kiedy zobaczyła Seva momentalnie zamilkła.
- Panny Hermiona i Ginevra Riddle, jak zapewne wiecie są córkami Czarnego Pana i dziedziczkami Slitherina. Dlatego, mimo że są w Gryffindorze, mają prawo przebywać w waszym pokoju wspólnym. - no to Sev walnął mowę, po chwili wyszedł. Miona, chciała znaleźć Davida, pomogłam jej, a potem skierowałam się do Dracona. Zauważyłam że ku jego niezadowoleniu przywala się do niego Mopsica Parkinson. Niby to śmiesznie wyglądało.
- Pansy odwal się ode mnie i zrozum że Cię nie kocham ! - mówił zbulwersowany Dracon do ślizgonki
- Ale Dracusiu... - zaczęła, ale nie dałam jej skończyć nie pozwolę by jakaś inna laska przystawiała się do mojego chłopaka.
- Nie słyszysz Parkinson ? On Cię nie chce, zostaw MOJEGO chłopaka w spokoju.
- Dracuśś, jest mój suko ! - teraz to już przegięła, podeszłam do niej przystawiając jej różdżkę do gardła
- Coś, Ty powiedziała szmato ? Mam Cię potraktować jakąś klątwą? - zapytałam lodowatym głosem.
- ... - nic nie powiedziała
- Co zabrakło języka w gębie ? Masz się od niego odpierdolić, rozumiemy się ? - już się odwróciłam z zamiarem odejścia kiedy ona się odezwała
- A co Ty mi możesz zrobić jebana suko ? No co ? Polecisz na skargę do ojca ? Założę się że porządnego zaklęcia czarno magicznego nie potrafisz rzucić. I Ty śmiesz się nazywać córką naszego Pana? Żałosna jesteś - no teraz to już nie wytrzymałam
- Torturis* - fioletowy promień z mojej różdżki poleciał prosto do celu. W Parkinson. Byłam wściekła, nie pozwolę się obrażać jakiejś ślizgońskej szmacie.
- Ginny nie warto - to David, razem z Mioną do mnie podeszli - zostaw ją - posłuchałam, cofnęłam zaklęcie. Draco postawił ją na nogi i powiedziała z jadem w głosie:
- A teraz ładnie przeprosisz przy wszystkich Panienkę Riddle
- Nigdy, nie przeproszę tej miernej imitacji czarownicy - warknęła
- Jesteś pewna ? - zapytał David - mamy jeszcze tyle zaklęć...
-... i eliksirów - dodała Miona wyciągając fiolkę z ertrageniserum, z kieszeni szaty.
- Właśnie, mamy jeszcze Crucio, tormente, widzę że dziedziczka Czarnego Pana ma ertrageniserum, możemy jeszcze pomyśleć nad innym równie ciekawymi klątwami. To jak przeprosisz, czy pozwolisz nam na Tobie wypróbować kilka zaklęć ?
- Wybacz pani - wyjąkała
- Niech Ci będzie mopsie,- a po chwili powiedziałam - crucio - wiła się pod moim zaklęciem dobre pięć minut zanim je cofnęłam - a to niech Cię nauczy że ze mną się nie zadziera.
Pierwsze miałam dwie godziny eliksirów. Za jakie grzechy ? Jednak nie było aż tak źle, o dziwo nikt nie wysadził kociołka. Kiedy miałam już wychodzić z klasy Snape mi kazał zostać. Chcąc, nie chcąc musiałam się wrócić do jego biurka. Kazał mi przyjść razem z Rudą o 17.00 do jego gabinetu. Po jaką cholerę ?
Perspektywa Ginny
Szłyśmy razem z Mioną do Gabinetu Snapa. On na nas czekał. Kazał nam iść za sobą. Szliśmy w głąb lochów.
- Severusie - tak, jako córka Voldemorta byłam z nim na Ty - gdzie Ty nas prowadzisz ?
- Zaraz się przekonacie minęliśmy zakręt - już jesteśmy. To jest pokój wspólny Slytherinu. Wy jesteście potomkiniami Salazara Slytherina i Córkami Czarnego Pana, dlatego macie prawo, przebywać w pokoju wspólnym ślizgonów, kiedy tylko wam się podoba. Nie potrzebujecie hasła, wystarczy że powiecie że jesteście dziedziczkami Slytherina. Spróbujcie.
- Żartujesz ?! - zapytała Miona
- Nie, dobra a teraz właźcie bo nie mam wiele czasu
- Jestem dziedziczką Slitherina - przejście, natychmiast się otworzyło. Weszłyśmy, nagle zrobiło cicho.
- Spadać do Griffindoru - powiedziała Parkinson, ale kiedy zobaczyła Seva momentalnie zamilkła.
- Panny Hermiona i Ginevra Riddle, jak zapewne wiecie są córkami Czarnego Pana i dziedziczkami Slitherina. Dlatego, mimo że są w Gryffindorze, mają prawo przebywać w waszym pokoju wspólnym. - no to Sev walnął mowę, po chwili wyszedł. Miona, chciała znaleźć Davida, pomogłam jej, a potem skierowałam się do Dracona. Zauważyłam że ku jego niezadowoleniu przywala się do niego Mopsica Parkinson. Niby to śmiesznie wyglądało.
- Pansy odwal się ode mnie i zrozum że Cię nie kocham ! - mówił zbulwersowany Dracon do ślizgonki
- Ale Dracusiu... - zaczęła, ale nie dałam jej skończyć nie pozwolę by jakaś inna laska przystawiała się do mojego chłopaka.
- Nie słyszysz Parkinson ? On Cię nie chce, zostaw MOJEGO chłopaka w spokoju.
- Dracuśś, jest mój suko ! - teraz to już przegięła, podeszłam do niej przystawiając jej różdżkę do gardła
- Coś, Ty powiedziała szmato ? Mam Cię potraktować jakąś klątwą? - zapytałam lodowatym głosem.
- ... - nic nie powiedziała
- Co zabrakło języka w gębie ? Masz się od niego odpierdolić, rozumiemy się ? - już się odwróciłam z zamiarem odejścia kiedy ona się odezwała
- A co Ty mi możesz zrobić jebana suko ? No co ? Polecisz na skargę do ojca ? Założę się że porządnego zaklęcia czarno magicznego nie potrafisz rzucić. I Ty śmiesz się nazywać córką naszego Pana? Żałosna jesteś - no teraz to już nie wytrzymałam
- Torturis* - fioletowy promień z mojej różdżki poleciał prosto do celu. W Parkinson. Byłam wściekła, nie pozwolę się obrażać jakiejś ślizgońskej szmacie.
- Ginny nie warto - to David, razem z Mioną do mnie podeszli - zostaw ją - posłuchałam, cofnęłam zaklęcie. Draco postawił ją na nogi i powiedziała z jadem w głosie:
- A teraz ładnie przeprosisz przy wszystkich Panienkę Riddle
- Nigdy, nie przeproszę tej miernej imitacji czarownicy - warknęła
- Jesteś pewna ? - zapytał David - mamy jeszcze tyle zaklęć...
-... i eliksirów - dodała Miona wyciągając fiolkę z ertrageniserum, z kieszeni szaty.
- Właśnie, mamy jeszcze Crucio, tormente, widzę że dziedziczka Czarnego Pana ma ertrageniserum, możemy jeszcze pomyśleć nad innym równie ciekawymi klątwami. To jak przeprosisz, czy pozwolisz nam na Tobie wypróbować kilka zaklęć ?
- Wybacz pani - wyjąkała
- Niech Ci będzie mopsie,- a po chwili powiedziałam - crucio - wiła się pod moim zaklęciem dobre pięć minut zanim je cofnęłam - a to niech Cię nauczy że ze mną się nie zadziera.
*
Siedziałam z Ginny w moim dormitorium. Naśmiewałyśmy się z mopsicy Parkinson i tego jak ją Ruda załatwiła, kiedy wpadli do nas Harry i Ron.
- Nie możemy już ufać Dumbledore'owi - zaczął Ron
- Podsłuchaliśmy rozmowę dyrektora i Nietoperza i usłyszeliśmy że.....
Torturis* - zaklęcie torturujące
Siedziałam z Ginny w moim dormitorium. Naśmiewałyśmy się z mopsicy Parkinson i tego jak ją Ruda załatwiła, kiedy wpadli do nas Harry i Ron.
- Nie możemy już ufać Dumbledore'owi - zaczął Ron
- Podsłuchaliśmy rozmowę dyrektora i Nietoperza i usłyszeliśmy że.....
Torturis* - zaklęcie torturujące
uwielbiam tego bloga. :))) świetnie piszesz, łatwo lekko ...
OdpowiedzUsuńuwielbiam tego bloga. :))) świetnie piszesz, łatwo lekko się czyta i jest tutaj bardzo przyjemnie.
pozdrawiam z http://adirection.blog.onet.pl/
~a., 2012-05-01 19:07
no poprostu sweet;p
OdpowiedzUsuńTylko wiesz być podpisywała kto ma główną role znaczy o tak: perspektywa Hermiony perspektywa Ginny rozumiesz ??
Lub normalnie Ginny albo Hermiona
~Ruda<3;*(nieżle wkurzona), 2012-05-03 21:13