poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział XII

Siedzieliśmy prawie całą paczkę w dormitorium Dracon'a. Prawie, bo nie było z nami Ginny i Łucji, musiały siedzieć na zaklęciach. Piątoklasiści niestety nie mieli tyle wolnego czasu co my, klasy szóste. Rozmawialiśmy o różnych bzdetach. Nagle Ron wpadł na genialny pomysł.
- Wiecie co ? Tak Sobie pomyślałem że skoro Blaise i Draco mają ksywki to może reszta też niech Sobie wymyśli. W końcu jesteśmy jedną paką nie ? Co Wy na to ?
- Spoko pomysł - potwierdziłam - i wiecie to może nam się przydać jak np. będziemy wykonywać jakieś ważne zadanie, a nie będziemy mogli mówić po imieniu, a po ksywkach trudniej odkryć tożsamość. To co myślimy ?
- Taa, - przez kilka minut trwała cisza, gorączkowo myślałam nad przezwiskiem dla mnie i...
- Wymyśliłam dla Siebie Gangster lub Gangsta - widząc pytające spojrzenia reszty dodałam - w mugolskiej podstawówce tak na mnie mówiono.
- Ja też mam, Rudy
- No Ron, idealnie to do Ciebie pasuje. Każdy głupi się skapnie że o Ciebie chodzi - zaśmiał się Harry
-  Mądry się odezwał, lepiej dla Siebie coś wymyśl
- Ha, łatwo Ci mówić...Rudy
- Dobra ogar, wymyślił ktoś coś jeszcze ? Ja już mam - powiedział David - Chińczyk
- Hah, wiedziałem że to powiesz  - zaśmiał się Draco
- Ostra -po chwili namysłu Dracon powiedział  - dla Ginny - dodał - pasuje to do niej, może się spodoba.
- Yyy...co? - zapytał nic nierozumiejący Ron
- No wiesz, nadal pamiętam jak potraktowała Parkinson, więc Ostra idealnie do Niej pasuje.
- Może jej przypasuje. Draco napisz jej to syklem.- powiedziałam - A Ty Harry ? Masz już coś ?
- Nie. Chociaż może jak Ron jest Rudy to ja będę po prostu Czarny ?
- Ujdzie - powiedziałam
- Zajefajnesuperbiste nie ?
- Taa -  i na to stwierdzenie wszyscy się zaśmialiśmy. Akurat kiedy większość z nas przestała się śmiać moja siostra odpisała Draconowi.
- Ginny odpisała że może być i powiedziała o tym Łucji, ta z kolei wymyśliła Sobie ksywę Chuda.


                                                                     ***

   Był dość wczesny w miarę ciepły wieczór jak na tę porę roku. Za oknem dopiero zaczynało się ściemniać, więc wiele uczniów siedziało nadal na szkolnych błoniach. Ale nie ja. Znajdowałam się w swoim dormitorium, w wieży prefektów. Mimo że był to wieczór piątkowy, a więc będą dwa dni wolnego od zajęć, pochylałam się nad książką. Chociaż to wcale nie było dziwne zawsze lubiłam się uczyć, lubiłam wiedzieć, nie bez powodu inni nazywali mnie kujonką albo Panną-Wiem-To-Wszystko.  W tej chwili przypomniałam Sobie notatki z ostatniej zajęć transmutacji. A zaczęliśmy transmutację ludzką, więc był to bez wątpliwie trudny temat i lepiej się tego wcześniej wykuć a nie na ostatnią chwilę jak to robią Harry z Ronem. Przynajmniem ja tak uważałam.
 Puk, puk
Usłyszałam, ale byłam tak pogrążona w nauce że nawet nie zwróciłam uwagi na stukot.
 Puk, puk, puk
Odgłos się nasilił nie pozwalając mi skupić się na notatkach z transmutacji. Chcąc nie chcąc podniosłam głowę i spojrzałam w stronę okna, skąd dochodził ten upierdliwy dźwięk. Na parapecie okna siedziała ciemna sowa, rozpoznałam w niej puchacza mego ojca.  Podeszłam tam i odwiązałam list od nużki sowy. Ciekawe co odemnie chce ? - myślałam. Szybko rozerwałam kopertę i zaczęłam czytać treść listu.

  Hermiono,
Inicjacja. Jutro o 23. 00  w sali spotkań we dworze. Przypomnij Sobie niewybaczalne.
                                                                             Ojciec


Oczywiście, jak zwykle powalająco długa treść. No, ale wreszćie będę wiedziała co ojciec planuje i pewnie częściej będę mieć jakieś zadania, Ciekawe czy reszta też dostała list. Wrzuciłam list do kominka i patrzyłam jak znika w płomieniach gorącego ognia. Zaraz potem wyszłam, uprzednio zabezpieczając zaklęciem drzwi do moich kwater.

   Tak jak się spodziewałam reszta mojej paki siedziała na hogwardzkich  błoniach, a nie poprawka wracali do zamku. Poczekałam na nich przy Sali wejściowej.
 - Chodźcie do mnie - mruknęłam kiedy znaleźli się blisko mnie, wtedy ruszyliśmy w stronę  wieży dla prefektów.

 - Dostaliście listy ? - zapytał Harry kiedy już znaleźliśmy się u mnie, gdzie nikt nie mógł nas podsłuchć
 - Tak - potwierdziło każde z nas
 - O co chodzi z tymi niewybaczalnymi ? - zapytała Ostra,
 - Wyjęłaś mi to z ust - powiedziałam - wiecie coś
 - Ale o co Wam chodzi ?
 - No, miałam w liście żeby przypomnieć Sobie niewybaczalne - powiedziała Gin
 - A wy nie ? - dodałam
 - Matka mi mówiła że czasami testują nowych, którzy chcą przystąpić do szeregów Czarnego Pana - powiedział David - pewnie będzie tak i tym razem
 - Widocznie Czarny Pan ostrzegł tylko swoje córki, ale nas pewnie czeka to samo.
 - Niewybaczalne to pestka - powiedziałam
 -  Dla was - powiedział Ron
 - Cholera - zaklął Diabeł - nie umiecie ich rzucać
 - Rzuciłem kiedyś poprawnie Cruciatrusa,  na Bellatrix - powiedział Czarny chwaląc się - efekt był krótkotrwały co prawda, ale zawsze coś.
 - Ja żadnego - rzekł Rudy
 - No to chodźcie - powiedział Dracon - poćwiczycie
 - Ale gdzie ? - zapytałam
 - Do Malfoy Manor. U nas zawsze w lochach są jacyś mugole lub czarodzieje do zabaw.
 - Musimy najpierw iść do Snapa, żeby się przenieść
 - Tak, ale nie ma sensu byśmy  szli całą grupą, no chyba że każde  was chce przećwiczy - więc ustaliliśmy że pójdę ja, Smok, Czarny, Rudy i Chińczyk.

                                                                  ***

 - Dobrze Ron- pochwaliłam Go, kiedy wreszcie po wielu niezliczonych próbach udało rzucić mu się poprawnie Cruciatrusa - teraz weźmy się za avadę kedavrę.
 - D-dobra - wyjąkał Ron - próbuję - wcelował różdżkę w owego mugola, którego wcześniej torturował  - avada kedavra - z jego różdżki wyleciał zielony promień, jednak zaklęcie było zbyt słabe by zabić.
 - Jeszcze raz - wiele razy powtarzałam te słowa, aż w końcu obaj nauczyli się poprawnie rzucać niewybaczalne. Mam nadzieje że jutro nie zawalą. Kiedy ja pokazywałam chłopaką co potrafię do lochu wpadła Narcyza. Dziwne że tak późno usłyszała te przeraźliwe wrzaski.
 - Co tu się dzieje - celowała w nas różdżką - kto tu jest ?
 - Matko, to tylko ja z przyjaciółmi, - powiedział Smok, dopiero informując ją o naszej obecności w ich domu, a zdaje mi się że nie miał takiego zamiaru - musieliśmy nauczyć niektórych jak rzucić poprawne niewybaczalne.  Wiesz że jutro mamy inicjację.
 - To ja was zostawiam. - po czym wyszła, a my dalej rzucaliśmy niewybaczalne.

                                                                 ***


  Leżałam już u Siebie w dormitorium, ale za cholerę nie mogłam zasnąć. Do mojej głowy napływały różne myśli. Tyle się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku miesięcy.  Przeciesz tak niedawno byłam uważana za szlamę. Byłam Granger, nienawidzącą Ślizgonów, Voldemorta i ślepo ufałam Dumbledore'owi. A już jutro o tej porze będę w szeregach Czarnego Pana, mojego ojca.  Uśmiechnęłam się do swoich myśli, zdając Sobie sprawę jak bardzo odmieniło się moje życie. Po krótkiej chwili wreszcie udałam się w utęsknione objęcia Morfeusza.

8 komentarzy:

  1. zastanwiałaś sie nad książką ? taki pomysł


    ~Szczera 2012-07-22 23:55

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, nigdy. Nie jestem aż tak dobra w pisaniu by myśleć o ...

      ... książce.
      ~Łucja 2012-07-23 00:22

      Usuń
  2. jesteś jestes co oszukujesz ;p


    ~Astoria 2012-07-23 22:56

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesadzacie :D


      Łucja 2012-07-23 23:01

      Usuń
  3. Spoczki bloczek niezła jesteś będe wpadać tu częściej masz talent

    ~Czarna, 2012-07-23 23:07

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;D


      ~Łucja 2012-07-23 23:55

      Usuń
  4. My ?? Nigdy my jestesmy Ostre ;p


    ~Ruda<3;* 2012-07-23 23:54

    OdpowiedzUsuń